Brzuchy pełne? Szwy w spodniach już się rozeszły? Rozmowa z ciotkami zaliczona (Kiedy znajdziesz sobie chłopaka na stałe? W Twoim wieku byłam już matką. Zegar tyka!)? Prezenty odpakowane? Taak? To świetnie. Wskakuj w rozwleczony dres, wyjmij wsuwki w włosów, właź pod koc i zakończ te Święta. Ileż można! W "ten wyjątkowy czas" (pewne środowiska by się zburzyły na to wyrażenie - reklama Lidla z tym sformułowaniem była im wyjątkowo nie w smak) zapraszam na post, który zupełnie nie wpisuje się w ideę tych dni. Powinno być słodko, miło i przyjemnie. Byłam grzeczna przez dobę, wystarczy? W pierwszy dzień Świąt zapraszam na notkę o kosmetykach, które niekoniecznie podbiły moje serce... Na szczęście nie podbiły oka :D.
Suchar dla suchara, czyli Dermedic HydraIn3 Hialuro Krem pod oczy
Pewnie nie zwróciłabym uwagi na ten kosmetyk, gdyby nie blogosfera. W kręgu blogujących był on swego czasu dość popularny. Tym sposobem znalazł się na mojej liście "do wypróbowania". Kilkukrotnie przymierzałam się do jego zakupu. Kiedyś zdradziłam się z tym zamiarem, ale wówczas jedna z dziewczyn gorąco mi go odradzała. Oczywiście musiałam być mądrzejsza niż wszyscy inni i, pomimo dobrej rady, kupiłam ten krem pod oczy. Zdecydowałam się na niego, gdy był w promocji, ostatecznie jednak przeznaczyłam na niego uciułane punkty na karcie klienta i w efekcie wyskoczyłam przy kasie tylko z symbolicznego grosika. Wiecie co? Nie żal mi grosików, które wiecznie są mi dłużne panie w sklepach, ale nad startą tego grosza wyjątkowo ubolewam.
Przejdźmy do zasadniczej części tej mini-recenzji, czyli opisu działania. Chociaż właściwie nie ma o czym pisać, bo krem nie robi niczego.
Odżywczy krem z Tołpy pewnie się ucieszy, bo właśnie znalazłam jego zaginionego bliźniaka. Dermedic wchłania się błyskawicznie, po chwili obszar pod oczami jest równie suchy, co przed aplikacją. Niezależnie od nałożonej efekt jest taki sam, czyli żaden. Dziękuję, dobranoc.
Skład: Aqua, Prunus Aygdalus Dulcis Oil, Silica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Glycerin, Sodium Hyaluronate, Betaine, Propylene Glycol, Chlorella Vulgaris Extract, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Truethanolaine, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Allantoin, Parfum.
Cena: ok. 30 zł/15 ml
Mmmmmorelki - Yves Rocher Peeling do twarzy z pudrem z moreli
Marka Yves Rocher była moim zeszłorocznym odkryciem. Niestety, dobrze żarło i zdechło, w 2014 francuskie wyroby jakoś nie powaliły mnie na kolana. Miałam wyjątkowego pecha, bo trafiałam prawie na same średniaki lub, tak jak w tym przypadku, małe-wielki bubelki. Małe, bo o niewielkiej pojemności (i sporej cenie, jak to w YR), a wielkie - cóż, tak złe peelingi nie zdarzają się często.
W notce dotyczącej peelingu Ziaja Manuka wspomniałam, że pod względem działania te kosmetyki są porównywalne. Nie lubię bić się w piersi, ale w tym przypadku byłabym trochę niesprawiedliwa w stosunku do Ziai. Manuka wydawała mi się tłusta, jednak Yves Rocher to przy niej prawdziwa ślizgawka w tubce. Ten tłuścioszek pachnie naprawdę ładnie, ale jeżeli ktoś zdecyduje się na niego z uwagi na miłe wspomnienia związane z morelową Sorayą, może się trochę rozczarować. Te peelingi znajdują się po dwóch stronach mocy. Jeżeli ktoś z terminem "peeling/scrub" wiąże głaskanie, to jest to produkt w sam raz dla niego.
Skład: Aqua, Stearic Acid, Methylpropanediol, Prunus Armeniaca Seed Powder, Glycerin, Potassium Hydroxide, Anthemis Nobilis Flower Waterm Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Cetearyl Alchol, Disodium Lauryl Sufosuccinate, Hydrogenated Castor Oil, Sodium CocoylIsethionate, Zea Mays Starch, Pardum, Panthenol, Tetrasodium EDTA, Limonene, Sodium Benzoate, Citric Acid, Potassium Sorbate, CI 14700, CI 19140, CI 77891.
Cena: 21 zł/50 ml
Dwie fazy na mazy - AA Technologia Wieku Ultra Nawilżania Dwufazowy płyn do demakijażu oczu
Nie ukrywam, że jestem beksą. Łzy lecą mi z oczu prawie cały czas, niezależnie od warunków pogodowych. Dlatego też upodobałam sobie wodoodporne tusze, których nie trafi szlag przy pierwszej "mokrej" okazji. Niestety, ale wytrzymałość na rzęsach związana jest z utrudnionym usuwaniem firan. Z tego względu upodobałam sobie płyny dwufazowe, które w założeniu mają szybko i bezboleśnie usunąć odporne kosmetyki. Idea zacna, z wykonaniem bywa gorzej.
Na płyn z AA zdecydowałam się w sierpniu, przy okazji dość znacznej promocji. Wcześniej zetknęłam się z zaledwie jedną opinią, w dodatku pochlebną, więc postanowiłam dać mu szansę. Miałam małe wyrzuty sumienia, gdy robiłam zdjęcia do tej notki, ponieważ jakoś tak mi go żal się zrobiło. Nie zrozumcie mnie źle; to nie jest dobry kosmetyk, ale umiejscowiłabym go na granicy średni/kiepski. Średnio zmywa makijaż, ewidentnie nie radzi sobie całkowicie z trwałymi kosmetykami tak jak powinien. Po jego użyciu trzeba poprawiać innym specyfikiem. Tym, co przelało czarę goryczy i sprawiło, że płyn z AA znalazł się właśnie w tym poście, to dodatkowe atrakcje, które funduje - szczypanie i bardzo tłusta warstwa na skórze (może to jest powłoka nawilżająca, a ja się nie znam :D?). Więcej się na niego już nie skuszę.
Skład: Aqua, Isododecane, Isopropyl Palmitate, Panthenol, Allantoin, Sodium Chloride, Decyl Glucoside, Polyaminopropyl Biguanide, Tetrasodium EDTA.
Cena: ok. 11 zł/125 ml
Łyżka miodu w beczce dziegciu. Yves Rocher Culture Bio Odżywczy balsam do ust
.... i wracamy do Yves Rocher. Z uwagi na korzystne promocje, które serwuje ta marka, czasami ciężko jest się oprzeć zniżce. A produkt do ust zawsze się przyda, prawda? Szczególnie odżywczy, na zimę jak znalazł. Jak ja się cieszę, że na razie zimy nie widać, bo chyba bym się załamała, gdybym miała Yves Rocher w kieszeni płaszcza.
Ostatnimi czasy ratunek dla warg znajdowałam w kosmetykach w słoiczkach, których nie zabierałam ze sobą z uwagi na mało higieniczną aplikację. Ucieszyłam się, że YR zamknęło swój specbalsam w wygodnej tubce. Opakowanie to jedyny atut tego produktu.
Odżywczy balsam Yves Rocher przypomina mi trochę wazelinę. Zostawia na ustach taką delikatną warstwę ochronną, pod którą nie dzieje się nic ciekawego. Balsam tymczasowo wyrównuje wargi, jednakże po zniknięciu usta są bardziej spierzchnięte niż były. Szkoda.
Skład: producent zapewnia, że w kosmetyku znajduje się 99,9% składników pochodzenia naturalnego. Tylko nie wiadomo jakich konkretnie :D.
Cena: ok. 20 zł/10 ml
Tym produktom nie udało się zachwycić. Mam nadzieję, że żadnego z nich nie znalazłyście pod choinką. A co was rozczarowało w ostatnich tygodniach?