Quantcast
Channel: Czasami kosmetycznie
Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Lato, lato (zawsze) wszędzie? Shiseido UV Protective Liquid Foundation SP30 Light Ochre

$
0
0
Chociaż w ostatnich dniach o tym, że jest lato, musimy się upewniać zerkając w kalendarz, to jednak nadal trwa sierpień, będący niewątpliwie miesiącem wakacyjnym. Pomimo tego, iż niektórzy już powyciągali botki i płaszcze, nadal trwa astronomiczne lato - nie porzucajmy jeszcze kosmetyków przeciwsłonecznych! Teoretycznie chronić naszą skórę powinniśmy przez cały rok, ale nie czarujmy się - wiele z nas o odpowiednim zabezpieczeniu pamięta wyłącznie latem. 

Filtry nie cieszą się wielką popularnością z uwagi na uciążliwość w ich stosowaniu. Poza największymi maniaczkami pielęgnacji skóry, które przykładają do stosowania ochrony przeciwsłonecznej ogromną wagę niezależnie od pory roku, znaczna część z nas miewa w tej kwestii zrywy. Najczęstsza wymówka przy kremach z filtrem? Makijaż - i to zarówno odnośnie wyglądu skóry (głównie świecenia), jak i kwestii destabilizacji substancji ochronnych przez składniki kosmetyków kolorowych. Skoro nie można mieć wszystkiego, leniuszek pominie filtr i nałoży fluid. Czy wybór jest rzeczywiście nieunikniony?

Koreańskie kremy BB z wysoką ochroną przeciwsłoneczną i ich popularność, wskazują, że nie trzeba z niczego rezygnować. Kosmetyki kolorowe z filtrami można znaleźć jednak nie tylko na Ebay. Mimo tego, że wsród drogeryjnych podkładów królują produkty z spf 15, dostępne są dłużej chroniące kosmetyki kolorowe. Tak jak bohater dzisiejszej notki - Shiseido UV Protective Liquid Foundation z SPF 30 - podkład, który miał u mnie swoje upadki i wzloty (w takiej kolejności). Kupiłam go, a następnie porzuciłam w zesżłym roku, by wreszcie oswoić go tego lata w ramach karnej akcji "niczego nie kupisz, dopóki nie zużyjesz tego, co masz".
Koń jest taki, jak każdy widzi: smerfnie niebieski. Jak na podkład z wyższej półki przystało, Shiseido jest dodatkowo zabezpieczony kartonikiem (niewiele podkładów z drogeryjnych zawinięto w porcję makulatury). Opakowanie pełni nie tylko rolę dekoracyjną ochronną (przed macaczami), ale służy również za mieszkanie dla dodatkowego wyposażenia - gąbeczki. To dopiero jest bajer! Ale po kolei. 

Zasadniczo, z punktu widzenia aplikatora, można wyróżnić trzy typy płynnych podkładów: akuratne, za ciężkie i za lekkie. Te, które są w sam raz, są sprzedawane z ułatwiającym życie dozownikiem i na tym kończy się filozofia. W sytuacjach, gdy formuła odbiega od "normy", producenci zaczynają kombinować. Double Wear z Estee Lauder podobno nie ma pompki, bo jest tak ciężki (z podobnej przyczyny pompki nie miał Revlon Colorstay; teraz się to zmieniło). Shiseido nie ma pompki, bo jest bardzo płynny, wodnisty. Na szczęście producent zwieńczył butelkę dzióbkiem, który pozwala nie wylać na siebie całej zawartości opakowania. Dodatkowo dorzucił do środka kulkę (założenie; nie wiem, jakiego kształtu jest to "coś"), która pozwala na rozmieszanie pigmentu.

Sprzedawana z podkładem gąbeczka to chyba tylko sugestia odnośnie sposobu aplikacji. Zrezygnuj z palców, nie bierz pędzla, złap się za gąbkę! Tylko nie za tę, ta się do niczego nie nadaje i z miejsca może powędrować do śmietnika. Próba nałożenia podkładu tą gąbką skończyła się tym, że wypiła ona porcję podkładu, a twarz pozostała goła. Cóż, zdarza się.


Jak wspomniałam przy okazji opisu opakowania, podkład jest bardzo rzadki i wypada go nakładać gąbką. Raczej aplikatorem w guście Beautyblendera niż klasyczną gąbeczką - trójkątem . Narzędzie służące do aplikacji tego kosmetyku jest niestety kluczową kwestią. Nałożony palcami wygląda zwyczajnie źle, bardzo brzydko podkreśla strukturę skóry, ze szczególnym upodobaniem tworzy na nosie podkładowe piegi. Potrafi się też zebrać w zabawny sposób, wcale nie w załamaniach i zmarszczkach - Jaś Wędrowniczek się znalazł. Z pędzlem jest odrobinę lepiej, ale dopiero gąbka-jajko, którą można porządnie wcisnąć kosmetyk w skórę, sprawia, że cera, nawet niezbyt idealna, wygląda dobrze. W połączeniu z pudrem-magikiem, który lekko tuszuje pory, jest wręcz bajecznie. Gąbka zapewnia też mocniejsze krycie, przy jednoczesnym braku efektu tynku.

Słoneczny Shiseido uchodzi za jeden z trwalszych podkładów. Producent obiecuje jego wysoką wodoodporność. Tutaj trochę poległam z testem, bo jako osoba, która od 2 lat słowo "urlop" widuje tylko w słowniku (no dobra, na zdjęciach na Instagramie), nie miałam szansy wypróbować go w basenie, czy innym morzu. Niemniej, muszę przyznać, że nie rusza go spływający po twarzy pot. Jeżeli jednak cera produkuje trochę większe ilości sebum, warto kontrolować błysk, bo w ekstremalnych podkład potrafi lekko zjechać z brody i nosa. Zasadniczo jest jednak trwały i nie ściera się zbytnio - np. nie znika zupełnie w okolicach nosków okularów.

Podkład zawiera w sobie spf 30 i sprawia, że cera opala się wolniej. Jestem leniem i z wielką radością z chęcią odpuszczę sobie poranną gimnastykę z kremem z filtrem i podkładem, jeżeli mogę załatwić sprawę za jednym zamachem. Ucierpiał na tym dekolt - z wielką chęcią smarowałam twarz Shiseido, zupełnie zapominając o zmianie tubki i aplikacji czegoś na resztę miejsc wystawionych na ekspozycję słoneczną. Efekt? Twarz i szyja sporo jaśniejsze od dekoltu i ramion. 

Gama kolorystyczna nie należy do mocnych atrybutów tego kosmetyku. W naszym kraju Shiseido oferuje 4 odcienie, do wyboru są ciemne i... ciemniejsze. Najwidoczniej założono, że podkładu z filtrem - w domyśle na wakacje - szukają osoby już lekko muśnięte słońcem. Porażająca logika. Producent jawnie dyskryminuje blade twarze. Odcień, który posiadam, czyli Light Ochre, wydaje się być najjaśniejszy z całego towarzystwa (wypada blado nawet przy niższych, niedostępnych u nas, numerach) i, stety albo nie, najbardziej żółty. Kurczaczki wielkanocne nie są tak żółte jak on. Jeżeli gama Bourjois Healthy Mix wydawała Ci się jajecznicą, to informuję, że przy takim HM nr 51 przy Light Ochre to jajecznica z marketowych jajek niskiej klasy. Dla mojej cery w lecie jest wręcz idealny, ale bardziej beżowe osoby będą niepocieszon.
Na górze: Shiseido
Na dole: Bourjois Healthy Mix nr 51
Mam pewien problem z tym podkładem. To nie jest kosmetyk, który z urzędu prezentuje się znakomicie; trzeba znaleźć na niego sposób. Szczerze? Jest to odrobinę rozczarowujące, gdy dość drogi podkład "nie chce wyglądać" - nie każdy ma arsenał narzędzi do aplikacji makijażu, czas i chęci na walkę. Mnie ostatecznie udało się okiełznać Shiseido, nawet żałuję, że już go kończę. Czy kupię ponownie? Nie wiem.


Skład: Aqua, Dimethicone, Titanium Dioxide (CI 77891), Titanium Dioxide (nano), Trimethylsiloxysilicate, Isododecane, Polymethyl Methacrylate, Iron Oxides (CI 77492), Cyclomethicone, SD Alcohol 40-B (Alcohol Denat), Ethylhexyl Methoxycinnamate, PEG/PPG-19/19 Dimethicone, Hydrogenated Polyisobutene, Iron Oxides (CI 77491), Bis-Butyldimethicone Polyglyceryl-3, Aluminium Hydroxide, Aluminium Distearate, Phenoxyethanol. Isostearic Acid, Alumina, Triethoxycaprylylsilane, Trisodium EDTA, Iron Oxides (CI 77499), Silica, Pafum, PEG/PPG-14/7 Dimethyl Ether, Polysilicone-2, Alcohol, Sodium Magnesium Silicate, Hydrated Silica, Butylene Glycol, Glycerin, Tocopherol, Limonene, Linalool, Mica, Saxifraga Sarmentosa Extract, Distearyldimonium Chloride, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, BHT, Eugenol, Geraniol, Syzygium Jambos Leaf Extract, Hydrogen Dimethicone, Sodium Hyaluronate, Tin Oxide, Sophora Angustifolia Root Extract.

Cena: od 90 do 170 zł/30 ml
Dostępność: Douglas, Sephora, iperfumy.pl, tagomago.pl, perfumesco.pl, dolce.pl
Ocena: 4/5

Viewing all articles
Browse latest Browse all 404