Kiedy zaczynałam blogowanie byłam studentką. Może nie taką stereotypową z dowcipów, która gotuje zdobyczne parówki w ukradzionym współlokatorowi czajniku elektrycznym, a na śniadanie wsuwa kromkę chleba z serkiem topionym i keczupem, ale fundusze na swoje kosmetyczne fanaberie miałam dość ograniczone. W studenckich czasach niechętnie spoglądałam na marki drogeryjne, w których tusz kosztował 30 zł. Za 30 zł to ja miałam tusz, podkład i nawet na pomadkę ochronną starczyło :D. Teraz mogę pozwolić sobie na trochę więcej, ale dalej buszowanie w drogerii zaczynam od przeglądu asortymentu tych najtańszych marek. Podczas jednej z ostatnich promocji na kolorówkę (dzięki ci Matko Boska Marketingowa) zdecydowałam się na zakup kilku niedrogich zabawek - w moje ręce wpadła wówczas ta maskara. "Zielony" Wibo to obok "żółtego" Lovely tusz wręcz kultowy. Poleca go tak dużo osób, że aż wstyd go nie znać. Jak odwrócisz tabelę, to zoila będzie na czele - mnie się nigdy do niczego nie spieszy :D.
![]() |
Od lewej: Wibo, Lovely Curling Pump Up |
Przy okazji recenzji jednego z tuszów Rimmel zwróciłam uwagę na jego wściekłozielone opakowanie, dzięki któremu łatwo znaleźć maskarę w kosmetyczce. W przypadku Wibo jest podobnie (uwierzcie mi, to duże ułatwienie po zerwaniu się z łóżka o 5 rano :D). Mam jednak na uwadze, że najbardziej powinno się liczyć wnętrze. Jeżeli chodzi o szczoteczkę, to Wibo mnie z miejsca kupiło . Po przygodach z gigantami w guście Rimmela i Benefitu, szczoteczka Growing Lashes wydaje się tyciusieńka. I to jest cudowna odmiana! Małym silikonowym patyczkiem można bez problemu wszędzie dotrzeć, szczególnie dobrze sprawdza się do dolnych rzęs.
Zaskoczyła mnie konsystencja tuszu. W ostatnich miesiącach przywykłam do kosmetyków tak świeżych, że prawie lejących. Tymczasem Wibo był od razu bardziej gęsty, co niestety przełożyło się na krótką, bo zaledwie trzytygodniową, żywotność maskary. I to właśnie jest dla mnie największy minus tego kosmetyku.
Pozytywnym zaskoczeniem okazało się działanie. Nie oczekiwałam, że tym maleńkim aplikatorem wyczaruję na rzęsach cokolwiek godnego uwagi. Tymczasem.... wow, brakuje mi słów. Tusz cudownie wydłuża rzęsy i delikatnie je wtedy pogrubia. Dopóki jest świeży cudnie je rozdziela. Niestety, z czasem zaczyna zlepiać włoski i się osypuje. Szkoda.
Efekt na rzęsach spodobał mi się na tyle, że mimo zastrzeżeń zamierzam jeszcze wrócić do tego tuszu. To naprawdę dobry kosmetyk za niewielkie pieniądze.
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: Drogerie Rossmann
Ocena: 4/5