Quantcast
Channel: Czasami kosmetycznie
Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Tym razem dopnę ten cholerny... miesiąc! Zużycia grudnia 2014

$
0
0
Noworoczne dzień dobry! Jak tam samopoczucie? Co wam się nagle zbiegło w praniu przez ten trochę luźniejszy okres stołowo-kanapowy? Korzystając z okazji, że właśnie skończył się miesiąc (rok to tak przy okazji), zapraszam na małe podsumowanie grudnia w sferze zużyć. Jakkolwiek niektórzy nie przepadają za tego typu postami, tak u mnie cieszą się one szaloną popularnością; do tego stopnia, że pojawiają się "ponaglacze". Nie ukrywam, lubię montować te posty, szczególnie, gdy mam w nich trochę do pokazania. No to lecim na Szczecin, bo na Radom nie jadom :)!


Było: Sylveco Balsam myjący z betuliną - produkty Sylveco po raz pierwszy zagościły w mojej kosmetyczce w zeszłym roku. W niewielkich odstępach czasu zdecydowałam się na trzy - cudowny płyn micelarny, średnią pomadką peelingującą i balsam do włosów, którego recenzja pojawi się niedługo.

Jest: Orientana Ajruwedyjski Szampon do włosów Imbir i trawa cytrynowa




Było: Organique Argan Shine Maska do włosów - namówiła mnie na nią Kataryna. Przyczaiłam się i kupiłam z rabatem, bo cena trzepie po kieszeni. Ośmielę się stwierdzić, że to kosmetyk warty każdej wydanej złotówki. Recenzja niebawem.

Jest: Eveline Argan+Keratin Arganowa maska 8w1 - kupiłam przy okazji zakupów w Biedronce, skusiła mnie cena. Nie przepadam za marką Eveline, nie polubiłam duszącego zapachu tej maski, ale moje włosy polubiły nawet jej działanie.


Było: Iwostin Purritin Żel do mycia twarzy - pianka do mycia z tej serii bardzo mi odpowiadała, ale żel jakoś nie uwiódł. Gorzej oczyszczał, wersja 100 ml miała niezbyt wygodne opakowanie. Temu panu już dziękuję.

Jest: Avene Cleanance Żel do mycia twarzy - miniatura, którą przysłał mi Super-Pharm tak mi się spodobała, że przytuliłam pełnowymiarowe opakowanie. Polubiłam ten żel za gęstą konsystencję i aksamitną pianę :).



Było: Paese Płyn micelarny - pojawił się w mojej łazience przypadkiem, bo nie mogłam oprzeć się okazji złapania czegoś dla siebie z 40% rabatem (skoro i tak kupowałam bazę ciotce). Fantastyczny płyn micelarny, świetnie zmywa. Niedługo zaprezentuję jego skuteczność na zdjęciach. Myślę, że ten kosmetyk zagości u mnie jeszcze wiele razy.

Jest: Sylveco Lipowy płyn micelarny - jeden z ubiegłorocznych ulubieńców, recenzja do przeczytania TU.


Było: AA Technologia wieku Ultra Nawilżanie Dwufazowy płyn do demakijażu oczu - piekący bubelek, antybohater z Fatalnej Czwórki - KLIK,

Jest: Balea Augen Makeup Entferner oelhaltig - jak na razie się lubimy.


Było: Neutrogena Visibly Clear - pamiątka z DM. Dość dziwny krem, muszę poukładać sobie myśli w głowie, żeby w pełni wyrobić sobie zdanie.

Jest: Evree Magic Rose - olejki tej marki cieszą się dużym uznaniem w blogosferze, więc musiałam się przyjrzeć choć jednemu z nich. Zobaczę, co to za cudo.



Było: Bielenda Super Power Mezo Serum Aktywne Serum Korygujące Anti-age do cery mieszanej i tłustej z niedoskonałościami - to serum w ekspresowym tempie zyskało sobie rzeszę fanek. Mnie na kolana nie powaliło, ale nie mogę stwierdzić, że było obojętne dla mojej skóry. Recenzja już w tym miesiącu.

Jest: Avene Cleanance K - seria Cleanance przeszła niedawno mały lifting, ale żal było nie wziąć starszej wersji w korzystnej promocji.



Było; Paloma Peeling z olejkiem arganowym - słaby peeling, o ciekawej, musowej konsystencji i przyjemnym zapachu, który średnio kojarzy mi się z cynamonem, którym podobno miał pachnieć. Sięgałam po niego niechętnie i właściwie wymęczyłam ten słoiczek.

Jest: Dax Perfecta Pin Up Perfumowany peeling do ciała Miss Marine




Było: Yves Rocher Jardins du Monde Żel pod prysznic Fioletowy ryż z Laosu - żel o zapachu brudnych skarpetek. Może wśród klientów Yves Rocher znajdują się amatorzy takich aromatów, ja na pewno do nich nie należę.
Isana Creme Dusche Maracuja&Cocos oraz Isana Oel Dusche Melone&Birne - po raz kolejny przekonałam się, że "kremowe"żele Isany nie są dla mnie (bardzo przesuszają, każdy jeden wariant zapachowy), za to wersja olejkowa nie szkodzi mojej skórze.

Jest: Lirene Miodowy nektar do mycia ciała - sernik pomarańczowy, mniam :)



Było: To, co widać :D

Jest: To samo :D



Było: Isana Handcreme Intensiv 5% Urea - wszyscy znają, wszyscy kochają, a ja jak zwykle zabierałam się jak pies do jeża i zaczęłam używać tuż przed zmianą formuły. Świetny krem do rąk, koił, gdy wióry leciały. Dobrze sprawdzał się też na kolana i łokcie. Nie jest może to krem naprawczy, ale przy regularnym stosowaniu dawał dobre efekty.
Yves Rocher Krem do rąk Czarne owoce - krem, który nadaje zapach dłoniom i na tym jego działanie się kończy - więcej na jego temat pisałam TU.


Jest: Yves Rocher Culture Bio Krem do rąk - balsam do ust z tej serii bardzo mnie rozczarował, liczę, że krem do rąk nie będzie trzymał poziomu dna.



Było: Marc Jacobs Daisy Dream - tę uroczą butelkę dostrzegłam w jakimś babskim pisemku i przy okazji najbliższej wizyty w perfumerii postanowiłam poniuchać nową stokrotkę. Nie jestem fanką oryginalnego zapachu, ale wersja Dream urzekła mnie tym, że stokrotek w niej nie czuć. Zapach jest delikatny, niezobowiązujący, świeży, jak dla mnie bez wyraźnych nut. Nosi się go przyjemnie, niestety krótko. Opakowanie jest piękne, ale nie zostało najlepiej wykonane. Biorąc pod uwagę całokształt, to cena jest zupełnie nieadekwatna do jakości.

Jest: Lolita Lempicka Forbidden Flower - prezent spod choinki, ode mnie dla mnie ;D.



Było: Maybelline Dream Lumi Touch oraz Catrice Camouflage - korektor z Maybelline służył mi dzielnie pod oczy (recenzja TU), kamuflażu z Catrice (pisałam o nim TU) używałam, gdy coś mi wyskoczyło. Jeden się skończył, drugi przeterminował.

Jest: Alverde Camouflage - wygrzebałam z zapasów, by przekonać się, że nadal go lubię - recenzję możecie przeczytać TU.


Było: Essie Lady like - przepiękny kolor na co dzień, z gatunku niezidentyfikowanych odcieni. Ten egzemplarz zepsułam sama, bo po jednej z aplikacji nie zakręciłam buteleczki i emalia zgęstniała na amen. Do czasu tej małej katastrofy udało mi się zużyć mniej więcej połowę.

Jest: To samo :)



Było: Wibo Growing Lashes Mascara - tusz, który byłby jednym z moich ulubionych, gdyby nie jego krótka żywotność. Może trafiłam na otwierany egzemplarz. Kiedyś kupię kolejne opakowanie i wtedy się przekonam. Recenzję maskary znajdziecie TU.

Jest: Maybelline The Rocket Mascara Waterproof



Garść "różnych" - próbki, jakieś niedobitki i olejek Alterra z granatem, którego używałam do szyi.

Z początkiem roku prawie całkowicie zmieniłam swoją pielęgnację. Ciekawe, czy wyjdzie to na dobre. A wam jak poszło, duży worek wynosiłyście półprzytomne po Sylwestrze :)?

Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra