Quantcast
Channel: Czasami kosmetycznie
Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Kroplą deszczu... Essence Get big lashes Volume boost Waterproof mascara

$
0
0
Miesiące letnie to okres ślubów. Co sobotę ksiądz w kościele taśmowo wypuszcza parę za parą. Uroczystość podniosła (podobno, nie wiem, nie byłam na żadnym ślubie), wszystkie panie płaczą. I tutaj pojawia się dylemat: jak tu wyć jak bóbr, gdy uprzednio godzinami tworzyło się arcydzieło na twarzy. Szkoda tapety, ale solidarnym trzeba być. Z pomocą przychodzą nam producenci kosmetyków wodoodpornych. Już nie lękajcie się pand, które zamiast ogryzać eukaliptusy w tropikach, chcą zamieszkać pod waszymi oczami! Przynajmniej w teorii.

Uwielbiam produkty wodoodporne, szczególnie te przeznaczone do oczu. Nie jestem specjalnie płaczliwa, ale moje oczy wylewają morze łez niezależnie od pory roku. Słońce czy deszcz, śnieg czy wiatr - płyną prawie w każdą pogodę. I choć spotykam się z opiniami, że tuszę wodoodporne nie wpływają zbyt korzystnie na włoski, to jednak zwykle po nie sięgam. Dają mi większy komfort niż zwyczajne tusze, przy których nie wiem, czy łza na policzku zostawia mi czarną smugę, czy też, w geście dobrej woli, nie pokazuje swojego ciemnego oblicza. Byłoby jednak za dobrze, gdyby obietnice producenta zawsze się sprawdzały. Często tusz wodoodporny jest tylko z nazwy.

Bardzo lubię markę Essence, mam do niej sentyment. Gdy odkryłam, że mają w swojej ofercie tusz wodoodporny, wiedziałam, że muszę go mieć.

Essence Get big lashes
Rimmel Rockin' Curves
Sympatia do marki zwyciężyła niechęć do tego, co czekało na mnie w środku. Ja, miłośniczka silikonu, z pełną świadomością zdecydowałam się na klasycznie włochatą szczoteczkę. Aplikator jest bardzo standardowy, spory, dość gruby i gęsty. O dziwo, całkiem nieźle rozczesuje rzęsy - przynajmniej na początku używania.

Sam tusz jest początkowo dość mokry, po pewnym czasie lekko przysycha. Niestety, dość szybko traci zdatność do użycia i po dwóch miesiącach jest wyschnięta na wiór. Z jednej strony jest to minus, ale z drugiej można to uznać za plus - w ten sposób będziemy pamiętać o wymianie tuszu po 3 miesiącach.

Kwestia wodoodporności to największa zagadka tego produktu. Podobnie, jak tusz z Bell, który miałam jakiś czas temu, ten kosmetyk jest półwodoodporny. Nie wiem, może moje łzy są jakieś bardzo żrące. Uważam jednak, że tusz wodoodporny nie powinien  poddawać się tak łatwo. Co ciekawe, zmyciu jego resztek nie podoła płyn micelarny, wymaga użycia dwufazy. 

O kolorze nie ma się co zbytnio rozpisywać. Czarny tusz, jakich wiele. Czerń nie blaknie w ciągu dnia, nie szarzeje.

Najistotniejszą kwestią w przypadku tuszu, jest efekt, który daje. Pomimo szczoteczki, nad którą trochę kręciłam nosem, efekt nią uzyskiwany jest zadowalający. Nie jest to może tusz, który zapewni wrażenie sztucznych rzęs, ale nieźle radzi sobie z ich wydłużeniem. Nie gwarantuje przy tym efektu pajęczych nóżek. Jedna warstwa wygląda bardzo naturalnie. Nałożenie drugiej nie zmienia wiele, poza tym, że pojawia się delikatne pogrubienie. Całość nadal nie powala na kolana, ale mnie taki efekt odpowiada.


Essence stworzyło dobry, ale nie idealny tusz. Z chęcią przyznałabym mu wyższą notę, gdyby kosmetyk był faktycznie wodoodporny. Nie lubię takiej ruletki, cenię sobie pewność.

Cena: ok. 10 zł/12 ml
Dostępność: Natura, Hebe, wybrane Super-Pharmy i Kauflandy
Ocena: 4/5

Viewing all articles
Browse latest Browse all 404