Korektor to magiczny przedmiot. Wiedziałam to już w podstawówce, gdy z radością zamazywałam wszystko białą, śmierdzącą farbą. Gdy trochę podrosłam i odkryłam, że istnieją korektory, które służą do tuszowania niedoskonałości, nie są białe (zazwyczaj) i nawet nie cuchną, to byłam wniebowzięta. Początkowo zaczęłam niewinnie od antybakteryjnych sztyftów na wypryski (tych od zawsze u mnie nie brakowało), a potem przeszłam na kolejny poziom wtajemniczenia i zaczęłam używać także korektorów pod oczy. Te to dopiero robią czary-mary. Niewyspane zombie w kilka chwil zamienia się w wyspane zombie :).
Korektor Bell trafił w moje ręce właściwie przypadkiem, prawie rok temu. Spacerując po miasteczku, z którego pochodzi moja rodzina, właziłam do wszystkich interesujących miejsc (czytaj: głównie drogerii). W jednym z niepozornych przybytków kosmetycznych trafiłam na promocję - 25 zł za zestaw krem BB i korektor wydawało mi się wyjątkowo atrakcyjną ceną, więc nie zastanawiałam się dwa razy. Z pochwalnymi pieśniami na temat kremu BB spotkałam się wcześniej, ale na korektor wszyscy rzucili się kilka miesięcy temu, gdy pokazała go Hania (digitalgirl3).
O ile krem BB bardzo mi się spodobał, tak do korektora BB podchodziłam jak pies do jeża. Zasadniczym powodem tego stanu rzeczy był fakt, że produkt znajduje się w pędzelku. Mam niemiłe doświadczenia z wydobywaniem tego typu kosmetyków, więc spodziewałam się, że i Bell nastręczy problemów. Na szczęście korektor potrzebował tylko kilku chwil "na rozruch" i od tej pory po jednym ruchu na pędzelku znajduje się odpowiednia ilość produktu. Sam aplikator jest syntetyczny, miękki i przyjemny dla skóry (nie drapie). Pędzelek dobrze rozprowadza produkt. Szkoda, że opakowanie tego typu nie pozwala na kontrolę zużycia; można się ciężko zdziwić któregoś mniej pięknego poranka.
Korektor ma dość lekką konsystencję, ale wbrew pozorom nie jest zbyt rzadki. Na skórze zostawia zdecydowane plamy koloru, nie żadne prześwitujące placki. Łatwo się nim pracuje, nie trzeba się namachać, żeby go rozprowadzić. Jego formuła nie jest nawilżająca, dlatego warto zadbać o odpowiednie przygotowanie skóry przed jego nałożeniem. W innym wypadku podkreśli suche miejsca.
Jak korektor radzi sobie z podstawowym zdaniem, czyli niwelowaniem cieni pod oczami? Całkiem nieźle. Na uwadze należy mieć fakt, że to produkt który ma rozjaśnić zasinienia i odświeżyć skórę, a nie zakamuflować ciemne podkówki. Korektor więc rozjaśnia, ale niespecjalnie kryje. Skóra pod oczami wygląda po nim lepiej, człowiek wydaje się być bardziej wypoczęty niż w rzeczywistości jest.
![]() |
Za Chiny nie zrobię dwóch zdjęć w jednej pozycji :) |
Na deser zostawiłam sobie kolor. Przez długi czas byłam święcie przekonana, że dostępny jest tylko jeden odcień, czyli posiadany przez mnie 010 Light. Strona internetowa Bell uświadomiła mnie, że w ofercie mają jeszcze jeden odcień, ciemniejszy 011 Sand. Człowiek uczy się przez całe życie :D:D.
010 Light z pewnością nie jest odcieniem bardzo jasnym. Podczas pierwszej aplikacji zdziwiłam się, że na skórze mam jasny odcień beżu z bardzo wyraźnymi żółtymi tonami (w sumie jest bardziej żółty niż beżowy). Wydaje mi się, że nie będzie to odpowiedni kolor dla tych dziewczyn, które mają wyraźnie chłodną karnację. Złotolice powinny być zaś usatysfakcjonowane.
010 Light z pewnością nie jest odcieniem bardzo jasnym. Podczas pierwszej aplikacji zdziwiłam się, że na skórze mam jasny odcień beżu z bardzo wyraźnymi żółtymi tonami (w sumie jest bardziej żółty niż beżowy). Wydaje mi się, że nie będzie to odpowiedni kolor dla tych dziewczyn, które mają wyraźnie chłodną karnację. Złotolice powinny być zaś usatysfakcjonowane.
![]() |
Po lewej: korektor Pixie Po prawej: korektor Bell |
Korektor Bell to całkiem przyjemny kosmetyk. Sprawdza się do rozjaśniania okolic pod oczami, skóra wygląda na bardziej wypoczętą. Niestety, nie spełnia zapewnień producenta w kwestii pielęgnacji (a miał łączyć właściwości korektora i kremu pod oczy), dlatego warto zadbać o odpowiednie przygotowanie skóry na własną rękę. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę.
Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Glycerin, Silica, Sodium Chloride, Stearoyl Inulin, Dimethicone Crosspolymer, Acrylates/Dimethicone Copolymer, Hydrogen Dimethicone, PEG-100 Dimethicone, Polysorbate 80, Hydrated Silica, Tocpheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Aluminium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Triethoxycaprylylsilane, Trimethoxycaprylylsilane, Parfum, Alpha-isomehtyl Ionone, Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Phenoxyethanol, Mica, Tin Oxide, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77891.
Cena: ok. 15-20 zł
Dostępność: drogerie Natura, Jasmin
Ocena: 4/5
Skład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Glycerin, Silica, Sodium Chloride, Stearoyl Inulin, Dimethicone Crosspolymer, Acrylates/Dimethicone Copolymer, Hydrogen Dimethicone, PEG-100 Dimethicone, Polysorbate 80, Hydrated Silica, Tocpheryl Acetate, Sodium Hyaluronate, Aluminium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Triethoxycaprylylsilane, Trimethoxycaprylylsilane, Parfum, Alpha-isomehtyl Ionone, Benzyl Salicylate, Buthylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Phenoxyethanol, Mica, Tin Oxide, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77891.
Cena: ok. 15-20 zł
Dostępność: drogerie Natura, Jasmin
Ocena: 4/5