Po tym, jak zrobiłam sobie największe kuku w kosmetycznej historii, trzeba było naprawić szkody. Doraźną pomoc przyniósł olejek z drzewa herbacianego. Jednak dopiero po sięgnięciu po pękatą tubę z Vichy udało się w znacznej mierze zażegnać kryzys.
Seria Normaderm nie jest mi obca. W zeszłym roku przez długi czas byłam wierna ich żelowi do mycia buzi, który był niesamowicie wydajny (recenzja). Dlatego, gdy na spotkaniu blogerek, z magicznej torby wyciągnęłam produkt 3w1 byłam zaciekawiona.
Nie jestem miłośniczką produktów typu "trylion w jednym". Nie wierzę w te wszystkie zapewnienia producentów, o możliwych zastosowaniach i cudownemu działaniu. Nie uwierzę w bajki o myciu, prasowaniu i drapaniu po plecach dzięki jednemu produktowi. Gdy zobaczyłam na opakowaniu "3w1" włączył mi się złośliwy chochlik. Ja ci teraz dam do wiwatu Vichy!
Normaderm 3w1 to w założeniu żel do mycia twarzy, peeling i maska w jednym. Peeling z niego raczej słaby, bo drobinki w nim zawarte są małe i delikatne. Jako maska zasycha na buzi na nieprzyjemnie ściągającą skorupę. Ale w roli żelu do mycia twarzy sprawdził się świetnie.
Kosmetyk zamknięty jest w solidnej tubie z grubego, ale nie twardego, plastiku. Opakowanie jest bardzo dobre, ponieważ sam produkt ma konsystencję gęstszej pasty, której nie można było zamknąć w byle czym. W lichej, giętkiej tubce nagrodą gwarantowaną byłaby eksplozja. Mimo tego, że Vichy postawiło na mój ulubiony typ opakowania, czyli stojącą "na głowie" tubę, mam pewne zastrzeżenia. Pod koniec bardzo ciężko jest wycisnąć produkt. Po rozcięciu opakowania, okazuje się, że całkiem sporo go jeszcze zostaje. Uczulam więc, żeby rozciąć tubę przed jej wyrzuceniem.
Skoro mam już za sobą standardową część narzekania dotyczącą opakowań, to przejdę teraz do tego, co najważniejsze, czyli działania. Jak wspominałam, z tego trójgłowego psa uczyniłam sobie żel do mycia twarzy. Mimo, że produkt ma tępawą konsystencję, po rozrobieniu z wodą bardzo dobrze się rozprowadza i nie trzeba go zbyt dużo nakładać. Dobrze zmywa makijaż twarzy. Skóra po jego użyciu jest oczyszczona i bardzo gładka - kremy znacznie lepiej "suną" po buzi. Dzięki niemu pojawia się znacznie mniej niespodzianek - doceniłam jego działanie po odstawieniu, dzięki niemu nie miałam kilkusyfowego bindi na czole, które niedawno znowu mi się pojawiło :(. Vichy stało się miłą odmianą po śmierdzielu Alterry, jego zapach jest delikatny, charakterystyczny dla serii Normaderm.
Skoro jest tak pięknie, to czego można się tu czepić? Ceny. 40 zł to sporo jak na produkt myjący. Spróbuję znaleźć coś tańszego, a jeżeli nie, to choćbym miała gryźć trawę, kupię go ponownie.
Skoro mam już za sobą standardową część narzekania dotyczącą opakowań, to przejdę teraz do tego, co najważniejsze, czyli działania. Jak wspominałam, z tego trójgłowego psa uczyniłam sobie żel do mycia twarzy. Mimo, że produkt ma tępawą konsystencję, po rozrobieniu z wodą bardzo dobrze się rozprowadza i nie trzeba go zbyt dużo nakładać. Dobrze zmywa makijaż twarzy. Skóra po jego użyciu jest oczyszczona i bardzo gładka - kremy znacznie lepiej "suną" po buzi. Dzięki niemu pojawia się znacznie mniej niespodzianek - doceniłam jego działanie po odstawieniu, dzięki niemu nie miałam kilkusyfowego bindi na czole, które niedawno znowu mi się pojawiło :(. Vichy stało się miłą odmianą po śmierdzielu Alterry, jego zapach jest delikatny, charakterystyczny dla serii Normaderm.
Skoro jest tak pięknie, to czego można się tu czepić? Ceny. 40 zł to sporo jak na produkt myjący. Spróbuję znaleźć coś tańszego, a jeżeli nie, to choćbym miała gryźć trawę, kupię go ponownie.
Skład: Aqua, Kaolin, Butylene Glycol, Zea Mays Starch, Glycerin, Decyl Glucoside, Cl 77891, Polyethylene, Chondrus Crispus, PEG-7 Glyceryl Cocate, Cl 42090, Cl 77288, Glycolic Acid, Zinc Gluconate, Salicylic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Chloride, Coco-Betaine, Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Parfum
Cena: ok. 37 zł
Dostępność: apteki (np. Dbam o zdrowie)
Ocena: 4,5/5