Płyn micelarny wybitnym wynalazkiem jest. Dlaczego? Bo wybitnym wynalazkiem jest :D. Niezgadzających się z tym stwierdzeniem niniejszym uprasza się o opuszczenie tej strony.
Bardzo lubię płyny micelarne i cieszy mnie fakt, że na rynku mamy aż taką różnorodność. Po małym rozeznaniu w asortymencie dyskontu i drogerii, przyszedł czas na przejście na wyższy poziom wtajemniczenia. Wreszcie rozprawię się z płynami micelarnymi marek, które uważają się za lepsze od drogeryjnych zapychaczy półek i swoje produkty określają mianem "dermokosmetyków" - na pierwszy ogień idzie Tołpa, a w dalszej perspektywie rozwałkuję Biodermę Sensibio (miałam wątpliwą przyjemność taplania się w Sebium, ale to było dawno i nieprawda).
Tego produktu pewnie sama bym nie kupiła. Dlatego, że jestem uparta jak osioł. Czytałam, że płyn micelarny z Biedronki produkowany przez Torf Corporation i ten, który ta sama firma wypuszcza pod marką Tołpa, niewiele się od siebie różną. Ponieważ ten pierwszy należy do tego typu produktów, o których raczej nie chcę pamiętać, przed tym drugim wzbraniałam się rękami i nogami. Na spotkaniu blogerek w moje ręce trafiła gigantyczna butla. Co za złośliwość losu, pomyślałam.
O opakowaniu nie ma się co rozpisywać. Butelka nie wyróżnia się niczym szczególnym (może trochę rozmiarem), jest przezroczysta, widać, ile płynu się zużyło. Korek posiada wysuwany dzióbek - identyczne rozwiązanie zastosowano w płynie Be Beauty. Coś jest na rzeczy, ponieważ biedronkowy micel mi "sikał", a ten nie. Wydaje mi się, że to dzięki dłuższej szyjce woda traci "rozpęd".
Konsystencja też raczej nie nadaje na temat elaboratu. Woda jak woda :D. Podobnie, jak w przypadku ekonomicznego odpowiednika, płyn się pieni. Jednak ta piana nie jest taka uciążliwa - Tołpa nie szaleje i nie skwierczy jak np. produkt z AA. Po aplikacji na twarz przez kilka chwil czuć, że produkt trochę się lepi. Po chwili jednak uczucie to zanika. Płyn daje wrażenie odświeżenia i nawilżenia cery. Przyjemnie pachnie - dość podobnie do tańszego brata, ale nie ma w sobie tej plastikowej nuty. Po przemyciu nim twarzy buzia jest miękka i przyjemna w dotyku. Muszę przyznać, że w wakacje często zapominałam o kremiw do twarzy o poranku; jeżeli wychodziłam, to nakładałam filtr, ale ponieważ większość czasu spędziłam w domu - przemywałam twarz płynem micelarnym i na tym czasem kończyła się pielęgnacja rano. Nie zauważyłam, żeby cera była źle nawilżona, pod tym względem zachowywała się poprawnie. Przynajmniej do czasu włączenia do pielęgnacji żelu z L'oreal... Produkt nie spowodował wysypu niedoskonałości, nie rozwścieczył gruczołów łojowych.
Podstawowym celem płynu micelarnego powinno być ułatwienie usunięcia makijażu. W tym aspekcie mam mieszane uczucia. Makijaż całej twarzy Tołpa usuwa jako tako, ale z powiekami radzi sobie słabo. Nie ruszy makijażu wodoodpornego. Skoro wspomniałam o demakijażu oczu, to muszę przy tej okazji zaalarmować - niestety płyn szczypie w oczy.
Uważam, że Tołpie udało się stworzyć niezły tonik nawilżający. Ten płyn stosowany do demakijażu nie zapewnia takiego komfortu jak np. Bourjois. Ogromnym minusem jest szczypanie w oczy - bardzo tego nie lubię. Pomimo licznych porównań i haseł typu "po co przepłacać", uważam, że markowego oryginału (ale ze mnie snob :D) i dyskontowej wersji ekonomicznej nie można wrzucać do jednego wora.
Skład: Aqua, Poloxamer 184, Polysorbate 20, Propylene Glycol, Dosodium Cocoamphodiacetate, Peat Extract, Salvia Sclarea Extract, Sodium Chloride, Sodium Hyaluronate, Disodium EDTA, Propanediol, Glycerin, Sodium Citrate, Citric Acid, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone.
Cena: ok. 25 zł (40)/200(400) ml
Dostępność: niektóre Rossmanny, Super-Pharm, Hebe
Ocena: 3,5-4/5