Ponieważ torba z wyrzutkami kosmetycznego społeczeństwa zrobiła się na tyle pełna, że odmówiła przyjmowania kolejnych pustych opakowań, zdecydowałam się na uwolnienie jej zawartości. W październiku mój kosmetyczny zakład karny opuszczają:
1. Vichy Normaderm 3w1 - buuuuuuuuuuu, chlip, chlip! Jak on śmiał się skończyć?! Kto mu pozwolił? No, ale zgodnie ze starym porzekadłem, wszystko co dobre, szybko się kończy. Moja skrzywdzona złym dotykiem OCM z radością powitała ten produkt. Żegna go trochę mniej szczęśliwa. Czy warty jest aż takiej rozpaczy? Niedługo się dowiecie, recenzja się pisze :).
2. Isana Mandelöl Krem do rąk - naprawdę przyjemny krem do rąk. Idealny do torebki. Lubię używać kosmetyków pielęgnacyjnych, które ładnie pachną - wtedy z chęcią po nie sięgam. Dzięki swojemu zapachowi, ten krem często lądował na moich dłoniach, wsmarowywałam go z wielkim zapałem. Chciałam zrobić zapasy, ale chyba Rossmann nie żartował umieszczając na nim napis "limited edition", bo od pewnego czasu nie widuję go na półkach. Szkoda. Muszę poszukać jakiegoś innego ładnie pachnącego kremu do rąk. Może mi coś polecicie?
3. Acerin Komfort Dezodorant do stóp i obuwia - psikadła z Acerinu to moje ulubione spraye do stóp. Bardzo zaprzyjaźniłam się z wersją Women Fresh, ale muszę przyznać, że Komfort pogonił jej kota. Może nie pachnie tak przyjemnie, jak dezodorant przeznaczony dla pań, ale jest dużo bardziej skuteczny. Odświeża na długo, maskuje nieprzyjemny zapach stóp. Polecam gorąco, z pewnością wrócę de niego, gdy zrobi się cieplej.
4. Dulgon Schwups - Schwaps Schaum - Traum Shampoo - szampon o obłędnie morelowym zapachu, który umilał mycie włosów. Może nie był to produkt idealny, ale moją skórę głowy traktował delikatnie, z należytym szacunkiem. Obecnie daję szansę wersji kokosowej, która rozczarowuje mnie swoim niezbyt intensywnym zapachem.
5. Hipp Krem pielęgnacyjny do twarzy i ciała- nie ukrywam, że ostatnimi czasy trochę się odmładzam poprzez używanie kosmetyków dla dzieci :D. Zaraz trzeba będzie się naciągać, zainteresować się przeciwzmarszczkowym arsenałem... Ale zanim zacznę poszukiwać prasującego zmarszczki kremu, mogę sobie pozwolić na nieskomplikowane mazidła dla maluchów. Polubiłam krem Hipp, może jeszcze do niego wrócę. Teraz przyszła jednak pora na trochę bardziej dorosłe kremy, dlatego na twarzy rozpoczął swoje panowanie Fitomed.
6. Farmona Jantar Odżywka do włosów - i ja musiałam kupić tę sławną za siedmioma górami i lasami wcierkę. Niestety byłam tak niesystematyczna w jej używaniu, że powinnam jak Zgredek, przyprasować sobie palce za karę. Aby napisać pełną recenzję efektów po Jantarze, skusiłam się na drugie opakowanie. Nie lubię chałtury :).
7. Radox Żel pod prysznic wanilia i imbir - pierwszy raz z marką Radox spotkałam się miesiąc temu w Tesco. Wielka plakietka "nowość" oczywiście zwróciła moją uwagę. Dodatkowo rzut oka na promocyjną cenę i... Rzut za trzy punkty, dwa żele w koszyku! Postaram się o nich niedługo napisać.
8. Palmolive Żel pod prysznic Refreshing Moments - gdybym miała okazję wcześniej powąchać ten żel, w życiu bym go nie kupiła. Nawet za te 3 zł, które zapłaciłam za butelkę w Biedronce. Zapachowy koszmarek. Co gorsza, jeszcze jedną butlę mam w zapasie. Ja się chyba potnę...
9. Garnier Antyperspirant Clean Sensation - naprawdę jestem jakaś nienormalna. Ostatnimi czasy wszystko kupuję podwójnie: szampony, żele, antyperspiranty... Na dodatek im więcej sztuk danego kosmetyku kupuję, tym gorzej idzie mi jego recenzowanie. Garnier to kolejny gagatek, do którego opisania jakoś nie mogę się zabrać. Ech...
Komora maszyny losującej jest pusta, następuje zwolnienie blokady... Niniejszym ogłaszam rozpoczęcie listopada :D.
Jak u was wypada październikowy bilans?