Quantcast
Channel: Czasami kosmetycznie
Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Oko i oko(lice), czyli ulubieńcy października

$
0
0

Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... Biorąc pod uwagę fakt, że w sobotę rano wiele z nas zaskoczył śnieg, który bynajmniej nie zamierzał stopnieć tak szybko, jak byśmy tego oczekiwali, a radio Zet stanęło na wysokości zadania i puściło "Last Christmas", można wysnuć wniosek, że za chwilę będziemy cieszyć się choinką. Jakby ktoś się nie zorientował (:D), właśnie mija październik, studenci budzą się z imprezowego snu, zaraz kolokwia, a do stycznia tylko jeden krok. Oj leci ten czas, leci, a im człowiek starszy, tym szybciej suną wskazówki zegarka.

Październik w tym roku był naprawdę piękny. Przez większą część czasu cieszyliśmy się modelową polską złotą jesienią. Tę radość manifestowaliśmy, tłumnie chodząc na spacery. Nawet takiemu sobkowi jak ja, zdarzyło się się wychodzić do ludzi. A ponieważ wychodząc trzeba jakoś wyglądać, szpachla musi być!

W tym miesiącu miałam wenę do makijażu. O ile makijażem można nazywać bliżej nieokreślone mazaje, w porównaniu z którymi malowidła z Lascaux to dzieła sztuki. Zgodnie z wyświechtaną maksymą, mówiącą, że oczy są zwierciadłem duszy, namiętnie przy nich grzebałam. Gdy przypadkiem udało mi się wcześniej wstać i nie gonić na łeb i szyję, to na całej powiece lądował cień Cappuccino z paletki Au Naturel ze Sleeka. Odkryłam, że ten pozornie niewidoczny beż, rewelacyjnie sprawdza się w codziennym makijażu. Zrobiłam w nim porządne zagłębienie i będę płakać, gdy mi się skończy. Myślicie, że Inglot 353 byłby godnym zastępcą?

Ponieważ jestem leniuchem, bardzo lubię ułatwiać sobie życie. Nie przepadam za machaniem pędzlem bez opamiętania, kilkukrotnym dokładaniem cienia, dlatego ogromniasta miotła Sephora Professionnel nr 21 podbiła moje serce.Dwa ruchy i cień siedzi na całej powiece :).

Do cienia Cappucciono, żeby nie było mu smutno, dobierałam średni brąz, którym zaznaczałam załamanie. Na Temptalii Inglot 344 wyglądał na taki ciepły, brudny odcień różu. A tymczasem ten oszust to taki przyjemny, kakaowy brąz.

Gdy zwlekałam się z łóżka za późno i nie chciało mi się bawić z bazą, rozcieraniem i innymi takimi, ładowałam paluchy do Maybelline Color Tattoo 25 Bad to the Bronze. Brązu nigdy dość, dlatego ten mieniący się na złoto, przypadł mi z miejsca do gustu.

Skoro jestem jeszcze przy górnej partii twarzy, to wspomnę o brwiach. Moje krzaczki jakie są, każdy widział. Ponieważ są one trochę niemrawe, trzeba im pomóc. Lekko podkreślone i uczesane za pomocą kredki Catrice 020 Date with Ash-ton (kapitalna nazwa!) oraz załączonej do niej szczoteczki wyglądają o niebo lepiej :).

Z obszaru "nadocznego" zjadę na piętro "podoczne". Na straży świeżego spojrzenia cały czas stoi korektor Alverde Camouflage 002 Beige. Staram się go oszczędnie dozować, ale jest tak przyjemny, że czasem ląduje także na innych partiach twarzy. Kolejne opakowanie już mam w planach.

Usta na jesieni także nie mogą być gołe. Choć szminek ci u mnie dostatek, nie mogłam odmówić sobie kupna Maroon z Catrice. Od dłuższego czasu szukałam takiego ciemniejszego różu, ale ze zdecydowanie cieplejszymi nutami i chyba w końcu udało mi się znaleźć wyśniony kolor.

Nie myślcie jednak, że tylko się pacykowałam. Myć się w końcu też trzeba :D. Ukochanym produktem pielęgnacyjnym tego miesiąca stał się Vichy Normaderm 3w1. Z tuby wylatują już smętne resztki, co niezmienienie mnie smuci. Moja cera bardzo go polubiła, okazał się prawdziwym wybawcą w trudnych momentach. Więcej na jego napiszę wkrótce.

Co was zachwyciło w październiku? Kosmetyk? A może książka lub film? Czy może obyło się bez fajerwerków?

Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Latest Images

Trending Articles