Płyn micelarny to od pewnego czasu podstawa w mojej kosmetyczce. Odkrycie tego typu produktu okazało się zbawienne dla mojej cery, która nie przepadała za cięższymi mleczkami. Cudowna woda zamiast białej emulsji okazała się strzałem w... No właśnie. 10? Tak, teoretycznie można tak powiedzieć. Jednak nie każdy tego typu płyn zachwycił mnie w równym stopniu. Trafiały się micele lepsze (Bourjois) i gorsze (Be Beauty).
Na koronę króla płynów micelarnych według wielu osób zasługuje Bioderma Sensibio. Tyle się naczytałam i nasłuchałam o tym produkcie, że chwilami aż ciężko mi uwierzyć w to, że istnieją kosmetyki aż tak wspaniałe. Wersja Sebium cieszy się trochę mniejszym uznaniem, ale wydawała mi się bardziej odpowiednia dla mnie - w końcu dopasowana jest do mojego typu cery. Chęć spróbowania produktów marki Bioderma od dawna nabierała na sile, a szalę przeważyła możliwość kupna tegoż płynu micelarnego za niecałe 15 zł. Grzechem byłoby nieskorzystanie z takiej okazji, prawda?
Standardowo chciałabym zacząć od opakowania, ale tym razem nie do końca wiem, jak ugryźć temat. Bioderma sprzedaje bowiem swoje płyny w dwóch rodzajach butelek - takiej ze zwykłym korkiem oraz cudaczną pompką. Wydaje mi się, że pompka to dodatek do promocyjnych opakowań, a "normalnym" rozwiązaniem jest standardowy korek z klapką. Niemniej pompka to bardzo wygodne wyjście, szczególnie gdy traktujemy płyn micelarny jako produkt "stacjonarny". Pompka bardzo dobrze dozuje produkt, nic się nie wylewa. Mechanizm ani razu się nie zaciął. Nie jestem do końca przekonana co do tego, czy takie opakowanie sprawdzi się w podróży - z podobnym rozwiązaniem miałam do czynienia przy zmywaczu Cien, który raczej wyjazdów nie lubił.
Płyn jest lekki, nie zostawia po sobie tłustego czy klejącego wspomnienia. Bardzo ładnie pachnie, choć nie umiem opisać tego zapachu - jest dość niejednoznaczny, ale przyjemny i delikatny, nie narzuca się receptorom węchu. Używanie tego kosmetyku jest naprawdę bardzo
Schody zaczynają się przy ocenie skuteczności tego produktu. Dla mnie płyn micelarny to produkt, który ma za zadanie usunięcie szpachli z twarzy i oczu. Tymczasem Bioderma Sebium nie jest prymusem w tej dziedzinie. O ile całkiem nieźle sprawdza się w przypadku cery (jest w stanie usunąć podstawową szpachlę), tak jeżeli idzie o usuwanie kosmetyków nałożonych na oczy (szczególnie tych trwalszych), to jest miernie. Wydaje mi się, że producent zresztą stworzył ten płyn z myślą o skórze twarzy - na etykiecie wskazuje, że po zmyciu oczu tym produktem, należy je dodatkowo przemyć wodą.
Na koronę króla płynów micelarnych według wielu osób zasługuje Bioderma Sensibio. Tyle się naczytałam i nasłuchałam o tym produkcie, że chwilami aż ciężko mi uwierzyć w to, że istnieją kosmetyki aż tak wspaniałe. Wersja Sebium cieszy się trochę mniejszym uznaniem, ale wydawała mi się bardziej odpowiednia dla mnie - w końcu dopasowana jest do mojego typu cery. Chęć spróbowania produktów marki Bioderma od dawna nabierała na sile, a szalę przeważyła możliwość kupna tegoż płynu micelarnego za niecałe 15 zł. Grzechem byłoby nieskorzystanie z takiej okazji, prawda?
Standardowo chciałabym zacząć od opakowania, ale tym razem nie do końca wiem, jak ugryźć temat. Bioderma sprzedaje bowiem swoje płyny w dwóch rodzajach butelek - takiej ze zwykłym korkiem oraz cudaczną pompką. Wydaje mi się, że pompka to dodatek do promocyjnych opakowań, a "normalnym" rozwiązaniem jest standardowy korek z klapką. Niemniej pompka to bardzo wygodne wyjście, szczególnie gdy traktujemy płyn micelarny jako produkt "stacjonarny". Pompka bardzo dobrze dozuje produkt, nic się nie wylewa. Mechanizm ani razu się nie zaciął. Nie jestem do końca przekonana co do tego, czy takie opakowanie sprawdzi się w podróży - z podobnym rozwiązaniem miałam do czynienia przy zmywaczu Cien, który raczej wyjazdów nie lubił.
Płyn jest lekki, nie zostawia po sobie tłustego czy klejącego wspomnienia. Bardzo ładnie pachnie, choć nie umiem opisać tego zapachu - jest dość niejednoznaczny, ale przyjemny i delikatny, nie narzuca się receptorom węchu. Używanie tego kosmetyku jest naprawdę bardzo
Schody zaczynają się przy ocenie skuteczności tego produktu. Dla mnie płyn micelarny to produkt, który ma za zadanie usunięcie szpachli z twarzy i oczu. Tymczasem Bioderma Sebium nie jest prymusem w tej dziedzinie. O ile całkiem nieźle sprawdza się w przypadku cery (jest w stanie usunąć podstawową szpachlę), tak jeżeli idzie o usuwanie kosmetyków nałożonych na oczy (szczególnie tych trwalszych), to jest miernie. Wydaje mi się, że producent zresztą stworzył ten płyn z myślą o skórze twarzy - na etykiecie wskazuje, że po zmyciu oczu tym produktem, należy je dodatkowo przemyć wodą.
Płyn Sebium działa chyba trochę na zasadzie toniku do twarzy. Dobrze usuwa zanieczyszczenia, ale średnio radzi sobie z makijażem. Nie zauważyłam natomiast, żeby jakoś zbawiennie wpłynął na skórę - nie sprawił, że przestała się przetłuszczać, nie wpłynął także na widoczność porów.
Za kilkanaście złotych można spróbować tego produktu, ale te kilkadziesiąt złotych, które wołają za niego w drogeriach i aptekach to gruba przesada. Naprawdę nie warto, szczególnie jeżeli szukacie skutecznego produktu do demakijażu.
Skład: AQUA, PEG-6 CAPRYLIC/CAPRIC GLYCERIDES, SODIUM CITRATE , ZINC GLUCONATE, COPPER SULFATE, GINKGO BILOBA EXTRACT, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, PROPYLENE GLYCOL, CITRIC ACID, DISODIUM EDTA, CETRIMONIUM BROMIDE, PARFUM
Cena: 45-55/250 ml, 60-75/500 ml (Allegro ok. 25 zł/250 ml, 40-45/500 ml)
Dostępność: apteki, drogeria Hebe; dużo taniej można ten produkt dostać w internecie np. poprzez serwis Allegro.
Ocena: 3/5