Każdy ma swojego makijażowego konika. Jedni malują paznokcie, przyozdabiając je w wymyślne wzory, inni są mistrzami pędzla i potrafią wyczarować na skórze cudne mazaje. A ja lubię smarować usta czymś kolorowym. Mazideł do ust mam sporo, rzadko je zużywam, bo przy moim mikrym otworze gębowym nie trzeba mi tego koloru zbyt wiele. Jednak fakt posiadania blisko trzydziestu szminek nie powstrzymuje mnie przez zakupem kolejnych do kolekcji. Celia Care to właśnie taki zakup z kategorii "niepotrzebne, ale chcę". Choć ten produkt ma w moich zbiorach wielu konkurentów, to jednak od pewnego czasu dzieli i rządzi w kolorowym królestwie szminek.
Seria Care to kolejna już odsłona pomadko-błyszczyków w wydaniu Celii. Po klasycznej serii, w której znajdziemy wiele kolorów (niestety z wyczuwalnymi drobinkami) oraz gamie pomadek dla nudziar, producent pokusił się o wypuszczenie na rynek produktu, który ma mieć lepsze działanie pielęgnacyjne niż jego poprzednicy. Gama kolorystyczna nie jest tak szeroka, jak w przypadku klasycznej wersji pomadko-błyszczyków, ale za to kolory są intensywne i wreszcie bez widocznych i wyczuwalnych na ustach drobinek (choć widać mikrodrobinki na sztyfcie w mocniejszym świetle).
Choć jest to szminka z gatunku bardzo tanich, to jednak i tym razem Celia zadbała o piękne opakowania. Sztyft znajduje się w bardzo eleganckim złotym opakowaniu, które można bez obaw wyjąć w damskiej toalecie podczas wspólnego pacykowania się :D. Można? Można. Wibo ze swoją tandetą powinno się naprawdę wstydzić.
Bardzo wiele osób zarzuca sztyftom Celii nadmierną miękkość. Dla mnie one nie są jakieś rozciapciane, nic mi się nigdy nie rozwaliło, dlatego nie narzekam. Dzięki takiej bardzo maślanej konsystencji produkt ładnie sunie po ustach, zostawiając na nich dość intensywną warstwę koloru. Szminka znakomicie nawilża, przez kilka godzin od jej aplikacji nie czuję dyskomfortu związanego z suchymi ustami. Muszę przyznać, że efekt utrzymuje się znacznie dłużej niż w przypadku klasycznego pomadko-błyszczyka i trochę lepiej niż w przypadku Nude. Kolor nie jest aż tak trwały, jak efekt wypielęgnowanych ust, ale pozostaje na wargach przez około 2 (max. 3) godziny. Care bardzo przyjemnie nosi się na ustach, choć problem mogą mieć osoby, które nie lubią tego lekko chemicznego winogronowego zapachu pomadko-błyszczyku pod nosem. Cóż, też wolałabym co innego (np. wanilię), ale winogrono nie uprzykrza mi życia.
Jeżeli chodzi o kolory, to w obecnej gamie (może kiedyś producent ją poszerzy), choć jest ona uboga, każdy znajdzie coś dla siebie. Ponieważ od dłuższego czasu poszukiwałam czerwieni, która wyglądałaby na ustach lekko jak błyszczyk, a nie tak teatralnie, jak kryjąca czerwona szminka, zdecydowałam się na nr 6. I w końcu jest to czerwona czerwień, a nie taki farbowany na czerwono róż, jak w przypadku Eliksiru z Wibo. Przepiękny, taki truskawkowy odcień czerwieni. Na co dzień lubię ten kolor nakładać metodą pac-pac, ponieważ przesunięcie sztyftem po wargach daje dość mocny efekt - który też mi się podoba, ale niekoniecznie może przypaść do gustu np. wykładowcom. A po co zwracać na siebie uwagę :D.
Świetna szminka, która nie tylko barwi, ale i pielęgnuje. Ja jestem na tak!
Seria Care to kolejna już odsłona pomadko-błyszczyków w wydaniu Celii. Po klasycznej serii, w której znajdziemy wiele kolorów (niestety z wyczuwalnymi drobinkami) oraz gamie pomadek dla nudziar, producent pokusił się o wypuszczenie na rynek produktu, który ma mieć lepsze działanie pielęgnacyjne niż jego poprzednicy. Gama kolorystyczna nie jest tak szeroka, jak w przypadku klasycznej wersji pomadko-błyszczyków, ale za to kolory są intensywne i wreszcie bez widocznych i wyczuwalnych na ustach drobinek (choć widać mikrodrobinki na sztyfcie w mocniejszym świetle).
Choć jest to szminka z gatunku bardzo tanich, to jednak i tym razem Celia zadbała o piękne opakowania. Sztyft znajduje się w bardzo eleganckim złotym opakowaniu, które można bez obaw wyjąć w damskiej toalecie podczas wspólnego pacykowania się :D. Można? Można. Wibo ze swoją tandetą powinno się naprawdę wstydzić.
Bardzo wiele osób zarzuca sztyftom Celii nadmierną miękkość. Dla mnie one nie są jakieś rozciapciane, nic mi się nigdy nie rozwaliło, dlatego nie narzekam. Dzięki takiej bardzo maślanej konsystencji produkt ładnie sunie po ustach, zostawiając na nich dość intensywną warstwę koloru. Szminka znakomicie nawilża, przez kilka godzin od jej aplikacji nie czuję dyskomfortu związanego z suchymi ustami. Muszę przyznać, że efekt utrzymuje się znacznie dłużej niż w przypadku klasycznego pomadko-błyszczyka i trochę lepiej niż w przypadku Nude. Kolor nie jest aż tak trwały, jak efekt wypielęgnowanych ust, ale pozostaje na wargach przez około 2 (max. 3) godziny. Care bardzo przyjemnie nosi się na ustach, choć problem mogą mieć osoby, które nie lubią tego lekko chemicznego winogronowego zapachu pomadko-błyszczyku pod nosem. Cóż, też wolałabym co innego (np. wanilię), ale winogrono nie uprzykrza mi życia.
Jeżeli chodzi o kolory, to w obecnej gamie (może kiedyś producent ją poszerzy), choć jest ona uboga, każdy znajdzie coś dla siebie. Ponieważ od dłuższego czasu poszukiwałam czerwieni, która wyglądałaby na ustach lekko jak błyszczyk, a nie tak teatralnie, jak kryjąca czerwona szminka, zdecydowałam się na nr 6. I w końcu jest to czerwona czerwień, a nie taki farbowany na czerwono róż, jak w przypadku Eliksiru z Wibo. Przepiękny, taki truskawkowy odcień czerwieni. Na co dzień lubię ten kolor nakładać metodą pac-pac, ponieważ przesunięcie sztyftem po wargach daje dość mocny efekt - który też mi się podoba, ale niekoniecznie może przypaść do gustu np. wykładowcom. A po co zwracać na siebie uwagę :D.
![]() |
Góra: nałożonie kropkami Dół: przejechanie sztyftem |
Skład: Isocetyl Stearoyl Stearate, VP/Hexadecene Copolymer, Plybutene, Microcristallina Cera, Caprylic/Capric Triglyceride, Ricinus Communis Seed Oil, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Ethylhexyl Palmitate, Candelilla Cera, Parfum, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitatem Ethylhexyl Metoxycinnamate, Butyrospermum Parkii Butter Extract, Theobroma Cacao Seed Butter, Cocos Nucifera Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Octyldodecanol, Propylparaben, BHA, Butylphenyl Methylpropional, +/- [Titanium Dioxide, Mica, Silica, CI 15850, CI 15985, CI 16035, CI 19140, CI 42090, CI 45410, CI 75470, CI 77491, CI77492, CI 77499]
Cena: 10,50-12,50 zł
Dostępność: mniejsze drogerie; punkty, w których sprzedawane są kosmetyki Celii sprawdzicie TU. We Wrocławiu ta seria jest dostępna w Tanyo (plac Zielińskiego, od kwietnia hala na Swobodnej), Jasminie (Feniks parter, ul. Szewska), Drogerii w Centrum Handlowym Gaj (w alejce najbliżej ośrodka zdrowia, ul. Świeradowska).
Ocena: 4,5/5