Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta... Choć przez nieodpowiednią pogodę (dawać śnieg!!!), część z nas nie czuje jeszcze tego klimatu, to kalendarz (i zatrzęsienie vlogmasów i blogmasów) podpowiada, że maraton w kuchni i mistrzostwa świata w zjadaniu smakołyków na kanapie zbliżają się wielkimi krokami. W wielu domach święta to jedna z niewielu okazji w roku, żeby spokojnie przeżyć chwile w gronie bliskich. Część z nas umila sobie ten czas nie tylko rozmaitymi rozrywkami, ale i małymi podarunkami. Te warto zawsze przygotować wcześniej (ja już mam od początku miesiąca; u mnie w domu obdarowujemy się drobiazgami na Mikołajki i na Święta), żeby uniknąć gorączki w sklepach. Niektórzy lubią jednak ten sport i na kilka dni przed wigilią latają z obłędem w oczach i zastanawiają się intensywnie nad tym, co położyć pod choinkę. Spokojnie, bez nerwów, Ciocie (i Wujkowie) Dobre Rady są w sieci na każdym kroku!
Nie czuję się uprawniona do tworzenia list prezentów idealnych. Takich po prostu nie ma. Zapoznałam się z kilkoma produkcjami odnoszących się do upominków. Wszystkie noże mi się w kieszeniach otwierały, gdy słuchałam/czytałam o tym, jak to każda kobieta uwielbia biżuterię, a każdy facet - piwo. W życiu pewne są dwie rzeczy - śmierć i podatki. Na pewno nie to, że każda dziewczyna zachwyci się sznurkiem z Lilou, a facet beczką piwa Heineken. Powinniśmy pamiętać, że prezenty zazwyczaj robimy osobom BLISKIM - to my znamy ich lepiej niż Cioteczki :).
Wstęp trochę przydługi, a biorąc pod uwagę to, o czym będę pisała za chwilę, można stwierdzić, że uprawiam hipokryzję. Niekoniecznie. Chciałabym zaprezentować dwa produkty, które być może mają szansę się spodobać (lub nie) osobom, które lubią Yves Rocher i/lub przepadają za kosmetykami o takich zapachach. Nie zagwarantuję, że Twoja mama będzie zachwycona. To Ty znasz ją lepiej i zapewne wiesz, czy bardziej ucieszy ją krem do rąk, czy nowa patelnia.
Choć jestem stosunkowo nowym klientem Yves Rocher, zdążyłam się zorientować, że marka lubi wypuszczać na święta limitowane linie produktów. W tym roku uraczyli konsumentów czterema seriami - z czarnymi owocami, z czerwonymi owocami, z pomarańczą i czekoladą oraz z karmelizowaną gruszką. W swoich zbiorach mam dwa kosmetyki z dwóch linii, więc postanowiłam je zaprezentować zanim znikną ze sklepów. Czy warto wrzucić je pod choinkę?
Krem do rąk czarne owoce - uwielbiam YR za to, że często robi różnego rodzaje promocje, za skorzystanie z mailingów/ulotek dorzuca gratisy. Ta miniatura kremu (30 ml; oryginalna pojemność to 75 ml) trafiła do mnie właśnie za sprawą zachomikowanej ulotki. I bardzo cieszę się, że miałam szansę spróbować tego produktu zanim zdecydowałam się na zakup - a po powąchaniu testera z pewnością bym to zrobiła. Zapach jest cudowny, taki cudownie jeżynowy. Jeżyna z podstawowej linii to przy nim cienias. Niestety aromat (swoją drogą długotrwały), to jedyny atut tego produktu.
Producent twierdzi, że to krem intensywnie nawilżający. Intensywnie to on pachnie. "Nawilżający" musiało się tu znaleźć przez pomyłkę.
Krem ma leciutką konsystencję mleczka, wchłania się ekspresowo. Można go wcierać w dłonie co 3 minuty, skóra przyjmie każdą ilość. Poza nadawaniem zapachu krem nie robi niczego. Cóż, dla mnie krem do rąk ma przede wszystkim dbać o dłonie. Miło, jeżeli dba także o usatysfakcjonowanie nosa, ale to nie jest jego podstawowe zadanie. Bubelek.
Skład: Aqua, Methylpropanediol, Glycerin. Glyceryl Stearate Citrate, Isopropyl Palmitate, Caprylic/Capric Triglyceride, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Centaurea Cyanus Flower Water, Dimethicone, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Phenoxyethanol, Parfum, Carbomer, Sodium Hyrodxide, Tetrasodium EDTA, Limonene, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid.
Cena: ok. 12 zł/75 ml
Ocena: 1,5-2/5
Woda toaletowa Karmelizowana gruszka - właściwie od niej powinnam zacząć, bo to ten produkt trafił do mnie jako pierwszy. Nie interesowałam się w ogóle edycjami świątecznym YR, dopóki Hexx nie wspomniała o tej gruszce. A że trafił mi się zły dzień, a YR było po drodze padło na małą wodę toaletową.
O ile w miarę radzę sobie z opisem zapachu kosmetyków, tak przy jakichkolwiek wodach toaletowych/kolońskich/ perfumowanych/ perfumach głupieję. Nos mam czuły, ale niewyspecjalizowany. Na szczęście YR nie zrobiło mi pod górkę i ta woda pachnie tym, co jest w nazwie, czyli gruszkami i karmelem. Połączenie dość ryzykowne - lubię aromat gruszek, pod warunkiem że "jest świeży". Natomiast tutaj bałam się, że ta gruszka będzie już taka "kompotowa" i w efekcie cały zapach stanie się taki płąski i ulepkowy. Jest dość słodko, ale to połączenie nie mdli. Bardziej czuć karmel niż gruszkę, choć przez cały czas noszenia na skórze przewijają się świeże akordy tego owocu. Woda nie jest może mistrzem trwałości, ale w porównaniu z wersją jeżynową, która znikała po 2 godzinach, te 4-6 godzin wydaje się przyzwoitym wynikiem. Przyjemniaczek.
Cena: ok. 20(40) zł/20(100)ml
Ocena: 3,5-4/5
Zdawanie się na świąteczne linie Yves Rocher przy planowaniu prezentów to nie jest najlepszy pomysł. Zapachy są powalające, jakość trochę mniej.
Jak wasze przygotowania do Świąt?