Quantcast
Channel: Czasami kosmetycznie
Viewing all articles
Browse latest Browse all 404

Raz na wozie, raz bez wozu... czy jakoś tak. Zużycia listopada

$
0
0
Wielokrotnie wspominałam, że lubię zamknąć poprzedni miesiąc (to chyba po cioci - księgowej :D) i od dłuższego czasu czynię to przy pomocy denka. Z racji zawirowań życiowych muszę dokonać kilku zmian w dotychczasowym trybie funkcjonowania (mówiąc krótko i węzłowato przy użyciu słowa, którego strzegę się jak diabeł święconej wody: ogarnąć temat). Mam nadzieję, że wybaczycie mi to, że listopad zakończę 4 grudnia, Ludzie żyją według różnych kalendarzy, prawda? Ktoś pierwszego grudnia wrzuca obrazek z napisem "Hello December", ja mogę to zrobić dzisiaj :D.

Gdy jakiś czas temu zerknęłam do torby z denkiem, byłam bardzo niepocieszona. Jakoś tak to nędznie wyglądało. Kilka butelek, jakieś smętne saszetki... Biednie. Cholewka, że też nie pomyślałam, mogłam coś wylać do kranu :D. Trudno, musztarda po obiedzie :).



Było: Sylveco Lipowy płyn micelarny - chyba najlepszy płyn micelarny jakiego używałam, a już na pewno jedno z największych odkryć tego roku - bardzo dobrze zmywa makijaż, nie lepi się, nie podrażnia skóry. Sylveco miało u mnie dobry start, ciekawa jestem, czy kolejne spotkania z marką będą tak owocne. Głodnych większej ilości informacji o płynie micelarnym zapraszam TU.

Jest: Paese Płyn micelarny - kupiłam go przy okazji dość sporej zniżki w ramach weekendu rabatowego z jakimś czasopismem. Też daje radę, ale pełną opinię wydam za jakiś czas.


Było: Ava Laboratorium Eco Linea Rewitalizujący krem pod oczy - nagrzałam się na niego po przeczytaniu kilku opinii i z uporem maniaka polowałam na promocję. Kiedy w końcu dorwałam go w swoje łapy, z balonika trochę zeszło powietrze. To nie jest zły krem, przeciwnie, nawet całkiem niezły, ale bez rewelacji. W grudniu skrobnę więcej na jego temat,

Jest; Dermedic Hydrain3 Hialuro Krem pod oczy - złapałam go w czasie zniżek w Super-Pharmie (kosztował wtedy chyba 18 zł), a pani przy kasie zapytała się mnie, czy nie chcę wymienić swoich punktów na niego. Tak się składa, że chciałam, więc krem nabyłam za symbolicznego grosika. Tak sobie teraz myślę, że on chyba nawet tego grosza nie jest wart.


Było: Sylveco Odżywcza pomadka z peelingiem - bardzo interesujący wynalazek. Pozwoliłam się nie zgodzić z producentem, który nazwał ten produkt w taki, a nie inny sposób. Recenzja pojawi się już w ten weekend, cierpliwości mój młody padawanie.

Jest (do dobica): Yves Rocher Culture Bio Odżywczy balsam do ust - marka lansuje ten kosmetyk na super-hiper-turbo-ekstra produkt do ust. Pfff - tyle mam do powiedzenia.
Alverde Lippenbalsam Calendula - do działania tej pomadki nie dużych zastrzeżeń. Chcę ją w końcu wykończyć, bo już od wieków tuła się po moich torebkach (nigdy nie mogę jej znaleźć, gdy potrzebuję; kiedy poszukuję czegoś innego, uparcie pcha się w ręce :D).


Było: Ziaja Liście Manuka Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy - używałam jako peelingu, maski, żelu do mycia twarzy... Skończyły mi się pomysły i skończyła się pasta. Nie będę tęskniła. Więcej napiszę niebawem.

Jest: Yves Rocher Peeling do twarzy z pudrem z pestek moreli - lubię morelowe peelingi, ale baza tego jest dla mnie za śliska, na mokrej skórze to on jedynie głaszcze, a nie ściera.


Było: Alterra Cremedusche Bio-Orange&Bio-Vanille i Duschgel Bio-Pink Grapefriut&Bio-Orangebluete - najbardziej w tych żelach podoba mi się szata graficzna. Waniliowo-pomarańczowy ma przyjemną konsystencję mleczka, a grejpfrutowy jest trochę rzadszym żelem. Oba pienią się słabo, są lejące i szybko się zużywają. Do zalet nie można także zaliczyć zapachów - oba mają taką dziwną nutę, charakterystyczną dla produktów myjących Alterry, która przebija inne aromaty.
Lirene Miodowy nektar do mycia ciała - słodki, otulający zapach sernika z pomarańczami - pod tym względem to ulubieniec roku wśród żeli. Muszę go poszukać w jakiejś Biedronce, bo ich cena (9 zł), podoba mi się bardziej niż ta, której życzą sobie drogerie (15 zł).

Jest: Yves Rocher Jardins du Monde Żel pod prysznic Fioletowy ryż - ja im dam fioletowy ryż. Ale marketing rządzi się swoimi prawami; nikt pewnie nie kupił by żelu Ogrody Świata o zapachu brudnych skarpet. Chociaż... Gusta są różne :D.

To zdjęcie potrzebuje Rutinoscorinu
Było: Bielenda Masło do ciała Arbuz - podobno uboższa siostra profesjonalnego arbuza z linii Home Care specjalnie dla Biedronki. Zapachowo naprawdę bieda... Wróć, cukru i jakiegoś skisłego arbuza tam nie pożałowali. Ulepkowaty zapach lekko nadpsutej "dyni" (to arbuz w słowniku mojej babci), który utrzymuje się mniej więcej 2 godziny na ciele. Nie mój klimat. Pod względem pielęgnacyjnym nie było tak najgorzej, masło  nawilżało ciało i pozostawiało na nim delikatną "mięsistą" warstwę.

Jest: Wellness&Beauty Badeoel mit wertvollem Sesameoel&Vanille Extract - spokojnie, nic mi się nie pomerdało, ten olejek do kąpieli znalazł się we właściwym miejscu i czasie. Angel podszepnęła, żeby spróbować smarować nim ciało. Odnośnie działąnia nie wyrobiłam sobie zdania, ale zapach.., Jeżeli ktoś lubi waniliowe Wunderbaumy (te choinki do auta), to będzie skakać ze szczęścia :D.
Isana Bodycreme Sheautter&Kakao - porządne, niedrogie smarowidło. Warto sprawdzić na własnej skórze,


Było: Garnier Neo Antyperspirant w kremie Soft Cotton - antyperspirant ma mi zapewniać komfort, nie fundować dodatkowych atrakcji w postaci mokrych kulek pod pachami. Ten tego nie robił, więc żegnam (nie)czule. Więcej na jego temat przeczytacie TU.

Jest:  Mój :D


Moja mama uwielbiam nowe kosmetyki. Ubóstwia je otwierać i o nich zapominać. Potem zostają jakieś smętne resztki, które tylko zagracają niewielką łazienkę. Postanowiłam pomóc jej w zużywaniu dawno zapomnianych mazideł. Wyszczuplacz z AA niczym się nie wyróżniał, ten z Perfecty na tle innych wybija się działaniem mrożącym - nie, on nie chłodzi, on zamraża (prawie zęby mi wypadały, gdy się nim smatowałam). Krem z Biodermy pozytywnie mnie zaskoczył - podczas używania serum z kwasami moja skóra potrzebuje czegoś trochę cięższego. Ten kosmetyk przywracał jej równowagę. Nie chcę pisać więcej, bo zużyłam naprawdę niewielką jego ilość.


Kilka przypadkowych próbek. Jedyną próbką, która zachęciła mnie do zakupu okazała się miniatura żelu Avene - pełnowymiarowe opakowanie już na mnie czeka.

W listopadzie się nie popisałam. Liczę na owocny grudzień. A jak tam u was? Miałyście któryś z tych kosmetyków? 

Viewing all articles
Browse latest Browse all 404