Choć, tak jak spora część maniaczek kosmetyków, trzęsę się nad prawie każdym produktem, dbając o to, żeby był jak najbardziej delikatny, to zdarzają się wyjątki od tej reguły. Jednym z tym odstępstw jest daleko posunięta miłość do ostrych ziarenek. Nie ma to jak porządny peeling, bez względu na to, czy potraktujemy nim twarz, brzuch, czy stopy. Lubię taką dawkę mocnych wrażeń, po dokładnym starciu naskórka czuję się jak nowa :).
Peeling Yoskine wpadł w moje ręce za sprawą ubiegłorocznego spotkania blogerek, co bardzo mnie ucieszyło, bo przymierzałam się do jego zakupu od dłuższego czasu. Nie będę ukrywała - szkoda mi było 30 zł na peeling. Czy nadal tak jest? I tak, i nie :).
Choć lubię rozkładać opakowanie produktu na czynniki pierwsze, to w tym przypadku nie mam czego. Prosta, przezroczysta tuba z nakrętką (klapki, klapki, proszę) to wygodne rozwiązanie.

Ten produkt będzie świetny dla osób, które lubią mocne zdzieraki, nawet do swojej drogocennej twarzy. Korund, na którym opiera się ten produkt, nawet przy niewielkim użyciu siły jest dość ostry. Ściera jak marzenie, cera po jego użyciu jest oczyszczona ze wszystkich odstających skórek, przyjemnie gładka i wydaje się być bardziej jędrna. Efekt jak najbardziej pożądany, ale czy naprawdę konieczny jest nam ten kosmetyk?
Peeling Yoskine, jak już wspominałam, bazuje na korundzie. Ten drobny biały proszek można kupić w sklepach z półproduktami (np. Zrób Sobie Krem) i za 200 g zapłacimy w granicach 10 zł. Można go rozprowadzać po zmieszaniu z aktualnie używanym żelem do mycia twarzy (np. micelarnym z Biedronki za 5 zł) albo np. żelem hialuronowym. Działanie ścierające będzie takie samo, koszt (jeżeli użyjemy żelu do mycia twarzy, a korund uda nam się zdobyć bez płacenia za koszty przesyłki) niższy. Do korundu możemy dobrać produkt myjący, który odpowiada naszym preferencjom, np. ze względu na zapach. Ten niestety jest minusem kosmetyku Yoskine - mocny, proszkowo-perfumowy, wierci w nosie.
Peeling marki Yoskine będzie dobrą opcją dla osób ceniących sobie siłę korundu, lubujących się w mocnych zapachach i odrobinę zbyt wygodnych, żeby babrać się w zmieszanie proszku z żelem. Myślę, że ja sama do niego wrócę, bo bywam leniwa - nie sądzę jednak, żebym porwała się na niego bez promocji.
Skład: Aqua, Alumina, Polyvinyl Chloride, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Cephalins, Disodium Cocoamphodiacetate, Hyaluronic Acid, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Butylene Glycol, Enantia Chlorantha Extract, Oleanolic Acid, Sapphire Powder, Sodium Hyaluronate, Stearyl Alcohol, Ceteareth-25, Steareth-20, Disodium EDTA, Ethylparaben, Methylparaben, DMDM Hydrantoin, BHA, Benzyl Salicylate, Linalool, Butyhylphenyl Methylpropional, Parfum, CI 42090.
Dostępność: Super-Pharm, Rossmann, Drogerie Natura
Ocena: 4-4,5/5