Bywam uparta jak osioł. Jak się do czegoś przyczepię, to nie ma zmiłuj. Jeżeli się na coś obrażę, to nie daję się łatwo przebłagać. Staram się jednak zachowywać "otwarty umysł" i przymykać oko na wcześniejsze przewinienia. Przychodzi mi to o tyle łatwiej, o ile bardziej poczuję się skuszona. Dlatego też mimo niechęci wobec Bingo Spa, wrzuciłam do koszyka ten oto krem. Pielęgnacja szyi to dość nowy konik w mojej stajni :D.
Nie wiem o co chodzi z kosmetykami tej marki, ale spotkałam się z negatywnymi opiniami na temat ważności ich produktów zakupionych w firmowym sklepie internetowym. Swój krem nabyłam w innym przybytku online (z którego usług na pewno już nie skorzystam) i data również była dramatycznie krótka (krem kupowałam w grudniu z datą do lutego). Nie są to produkty naturalne, zawierają konserwanty, a mimo to trochę osób nacięło się na takie "krótkoterminowe" romanse. Dziwne.
Krem mieści się w prostym słoiku z przydymionego szkła, które pozwala na kontrolę zużycia. Opakowanie jest porządne i nieźle się prezentuje. Na szczęście jeszcze udało mi się je zachować w całości, nie skończyło marnie na kafelkach albo umywalce (te szklane słoiki zawsze jakieś takie skoczne są :D).
Produkt ma trochę zaskakującą konsystencję. Jest bardzo lekki, wodnisty, coś w guście kremu Pollena Eva z melisą. Ze względu na taką formułę, łatwość w rozsmarowywaniu, często używałam więcej kremu, niż faktycznie było to koniecznie. Wchłania się błyskawicznie, pozostawiając taki delikatny silikonowy film. Pachnie przyjemnie; ten aromat ma w sobie coś z pasty do zębów.
Jeżeli chodzi o działanie to krem sprawia, że skóra jest gładka w dotyku. Zapewnia też niezłe nawilżenie, w zupełności wystarczające skórze mojej szyi, choć raczej nie sprawdziłoby się np. na łydkach :D:D. Nie zauważyłam natomiast wyraźnego ujędrnienia - większe zasługi w tym obszarze miało serum Yoskine.
Uważam, że Bingo stworzyło niezły produkt. Najbardziej nie podoba mi się w tym kosmetyku nie tyle sama jego formuła i działanie, co uznanie za "osnowę" produktu oleju arganowego, który pałęta się gdzieś pod koniec składu. Serio?
Skład: Aqua, Isopropyl Mirystate, Glyceryl Stearate (and) Ceteareth 20 (and) Cetearyl Alcohol (and) Cetyl Palmitate, Paraffinum Liquidum, Cyclopentasiloxane (and) Cyclohexasiloxane, Cetyl Alcohol, Soluble Collagene, Propylene Glycol, Aloe Extract, Linum Usitatissimum Seed Extract, Matricaria Extract, Argania Spinosa Nut Oil, Hydrolized Algin, Tocopheryl Acetate, DMDM-Hydantoin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutyparaben, Parfum.
Cena: ok. 35 zł/50 g
Dostępność: sklep producenta
Ocena: 4/5