Jestem zazdrosną bestią. Paskudną i małą osobą. Zazdrość to czwarty grzech spośród siedmiu głównych (przynajmniej według tej szczątkowej wiedzy, która ostała się za czasów komunii :)), najchętniej popełniany przeze mnie. Zazdroszczę wszystkim wszystkiego. Od ładnych paznokci na stopach po włosy. No właśnie włosy. Zawsze marzyłam o pięknych, jedwabistych drucikach. Część mojej prośby została spełniona, ponieważ moje włosy przypominają druciki. Ale takie po przejściach, jakby lekko powyginane. Dodatkowo czupryna bardzo często ma fakturę siana. Skoro natura nie spełniła moich próśb, trzeba poradzić sobie samemu. Dlatego dzięki ci Panie za wygładzające odżywki!
Dlaczego zdecydowałam się na Isanę? Hmmm, trzeba by wymyślić lepszy powód niż kolor opakowawania. Ale to chyba on i napis "silk" były tymi czynnikami, które sprawiły, że skusiłam się na ten produkt.
Maska (tym razem wytoczyłam cięższe działa, niż jakieś tam odżyweczki) zamknięta jest w fatalnym opakowaniu. Wydaje się, do stojącej na nakrętce tuby nie można się przyczepić, bo to w gruncie rzeczy wygodne rozwiązanie. Jednak ja się przyczepię, a co! Produkt jest bardzo konkretny, gęsty, a tuba w porównaniu z nim licha i cienka. Nie wiem, czy któregoś pięknego dnia nie pęknie podczas wyciskania produktu. Ach, ta adrenalina podczas kąpieli :D.
Maska ma bardzo treściwą konsystencję. Może nie jest to maść, ale z pewnością mogę porównać tę maskę do bardzo gęstego balsamu. Dobrze się ją nakłada, trzyma się na włosach, nie spływa. Choć porcja 2/3 - 3/4 łyżeczki wydaje się niewielka, to jednak starcza na całe włosy (moje w tej chwili sięgają za łopatki) - produkt bardzo dobrze po nich sunie. Radzę z nią nie przesadzać, ponieważ nałożona w dużych ilościach potrafi zrobić modelowe strąki i dodatkowo, jeżeli ktoś nakłada ją od nasady, efekt czepka.
Skoro już wiadomo, że z tubą trzeba obchodzić dość ostrożnie, a maskę należy dawkować w skromnych ilościach, przyszedł czas na opis efektów. A te są naprawdę zachęcające. Maska fenomenalnie wygładza włosy. Są duuuużo gładsze, bardziej zdyscyplinowane i błyszczące. Może nie prostuje człowiekowi kłaków, ale nawet moje niesforne fale są trochę mniej pokręcone, a linia włosów bardziej miękka. Naprawdę świetnie wygładza.
Ponieważ zawsze "ale" musi być, to się trochę przyczepię. Choć efekt gładkich włosów jest widoczny gołym okiem, to mam wrażenie, że po użyciu tej maski moje włosy nie są dostatecznie nawilżone. Jeżeli jednak wcześniej nałożę olej, to po nałożeniu maski jest miodzio.
Myślę, że to dobry produkt, z pewnością powinny po niego sięgnąć dziewczyny, które lubią gładkie włosy, a natura im takowych poskąpiła :).
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Glycerin, Propylene Glycol, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Silk, Isopropyl Palmitate, Parfum, Citric Acid, Sodium Citrate, Methylparaben, Propylparaben, Cl 14720
Cena: ok. 8 zł/150 ml
Dostępność: Drogerie Rossmann
Ocena: 4/5
Dlaczego zdecydowałam się na Isanę? Hmmm, trzeba by wymyślić lepszy powód niż kolor opakowawania. Ale to chyba on i napis "silk" były tymi czynnikami, które sprawiły, że skusiłam się na ten produkt.
Maska (tym razem wytoczyłam cięższe działa, niż jakieś tam odżyweczki) zamknięta jest w fatalnym opakowaniu. Wydaje się, do stojącej na nakrętce tuby nie można się przyczepić, bo to w gruncie rzeczy wygodne rozwiązanie. Jednak ja się przyczepię, a co! Produkt jest bardzo konkretny, gęsty, a tuba w porównaniu z nim licha i cienka. Nie wiem, czy któregoś pięknego dnia nie pęknie podczas wyciskania produktu. Ach, ta adrenalina podczas kąpieli :D.
Maska ma bardzo treściwą konsystencję. Może nie jest to maść, ale z pewnością mogę porównać tę maskę do bardzo gęstego balsamu. Dobrze się ją nakłada, trzyma się na włosach, nie spływa. Choć porcja 2/3 - 3/4 łyżeczki wydaje się niewielka, to jednak starcza na całe włosy (moje w tej chwili sięgają za łopatki) - produkt bardzo dobrze po nich sunie. Radzę z nią nie przesadzać, ponieważ nałożona w dużych ilościach potrafi zrobić modelowe strąki i dodatkowo, jeżeli ktoś nakłada ją od nasady, efekt czepka.
Skoro już wiadomo, że z tubą trzeba obchodzić dość ostrożnie, a maskę należy dawkować w skromnych ilościach, przyszedł czas na opis efektów. A te są naprawdę zachęcające. Maska fenomenalnie wygładza włosy. Są duuuużo gładsze, bardziej zdyscyplinowane i błyszczące. Może nie prostuje człowiekowi kłaków, ale nawet moje niesforne fale są trochę mniej pokręcone, a linia włosów bardziej miękka. Naprawdę świetnie wygładza.
Ponieważ zawsze "ale" musi być, to się trochę przyczepię. Choć efekt gładkich włosów jest widoczny gołym okiem, to mam wrażenie, że po użyciu tej maski moje włosy nie są dostatecznie nawilżone. Jeżeli jednak wcześniej nałożę olej, to po nałożeniu maski jest miodzio.
Myślę, że to dobry produkt, z pewnością powinny po niego sięgnąć dziewczyny, które lubią gładkie włosy, a natura im takowych poskąpiła :).
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Glycerin, Propylene Glycol, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Silk, Isopropyl Palmitate, Parfum, Citric Acid, Sodium Citrate, Methylparaben, Propylparaben, Cl 14720
Cena: ok. 8 zł/150 ml
Dostępność: Drogerie Rossmann
Ocena: 4/5