Higiena w naszym narodzie chyba zawsze była tematem, który nie należał do najchętniej poruszanych. W ekstremalnych przypadkach brak odpowiednich jej podstaw bywa szczególnie mocno odczuwalny upalnym latem w środkach komunikacji zbiorowej. Czasem jednak można się zdziwić, że o jej zachowaniu zapominają osoby, dla których szminka, puder czy perfumy to temat powszedni. Niby mądrzy ludzie żyją w brudzie, ale...
... część z nich przeczytała książkę Charlotte Cho (lub przynajmniej artykuł dotyczący koreańskiej pielęgnacji tejże autorki) i odkryła dwuetapowe oczyszczanie twarzy. Do łask powróciły żele i pianki myjące, a na salony triumfalnie wkroczyły kosmetyki oczyszczające bazujące na olejach. Część z nich to mieszanka olejów i maseł, niektóre, mniej liczne, zawierają emulgatory, które mają ułatwić zmywanie smalcu także bez użycia dodatkowego kosmetyku. Już nikt nie śpi w makijażu.
Niektórzy pewnie kojarzą Fresh&Natural z produktami do pielęgnacji ciała (np. fenomenalnymi peelingami cukrowymi), jednak od pewnego czasu marka pnie się do góry i swoim obszarem zainteresowania objęła twarz. Pojawiły się balsamy do ust, a także serum do twarzy i bohater dzisiejszej notki - pasta do mycia twarzy z melisą i szałwią.
Opakowanie nie wyróżnia się niczym szczególnym. To zwyczajny plastikowy słoiczek - doceniam jako osoba, której wszystko pali się w rękach :).
Produktu jest dość sporo, 2,5 raza więcej niż balsamu Czarszki, ale z uwagi na ciężką formułę, dość szybko się zużywa. Konsystencja jest ciekawa, przypomina trochę wymemłaną plastelinę. Pasta jest dość tępa i przed nałożeniem należy ją rozgrzać w dłoniach. Poślizg i tak nie będzie szałowy, maź stawia opór (warto zadbać o to, aby położyć solidną porcję). Po zwilżeniu wodą żółta pasta zmienia się w białawą emulsję, na wyczuwalnie olejowej bazie. Produkt można zmyć samą wodą - zajmuje to dłuższą chwilę, a na skórze pozostaje delikatna olejowa warstwa. Do akcji można włączyć także ściereczkę muślinową. Wielbicielki żeli do mycia mogą złapać za swój ulubiony kosmetyk. Wszystkie chwyty dozwolone.
Zanim przejdę do opisu skuteczności, zatrzymam się chwilkę przy zapachu. Cóż, to dość specyficzny aromat. Rozczarują się ci, którzy oczekują słodkich nut Mamby. Nie, zapach pasty Fresh&Natural przypomina raczej kawałek cytryny, który trochę leży już w lodówce.
Według założeń producenta pasta ma być takim 2w1, czyli oczyszczającym kosmetykiem do demakijażu. Jeżeli chodzi o usuwanie makijażu i mycie samej cery, to właściwie nie mogę mu niczego zarzucić - ładnie pozbywa się zabrudzeń, pozostawiając skórę oczyszczoną, ale nie skrzypiąco czystą. Gorzej sprawa się ma w przypadku oczu - pasta zlepia rzęsy (a właściwie to całe oko; nie szczypie), rozpuszcza tusz jedynie częściowo. Przy trwałych pomadkach także potrzebuje wsparcia.
To nie jest zły produkt. Jednak z uwagi na niezbyt komfortową konsystencję i ograniczoną przydatność (nadaje się do zmycia jedynie części twarzy, a przecież oczy i usta też się tam znajdują), raczej nie zdecyduję się na tę pastę ponownie.
Skład: Theobroma Cacao Seed Butter, Olea Europaea Fruit Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Butyrospermum Parkii Fruit, Cocamidopropyl Betaine, Aqua, Sodium Lauroyl Lactylate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, D-Panthenol, Melissa Officinalis Leaf Oil, Gluconolactone (and) Sodium Benzoate, Dehdroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil, Salvia Sclarea Oil, Citrus Medica Limonum Peel Oil, Abies Siberica Oil, Xanthan Gum, Citral, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool.
Cena: 30-40 zł/150 ml
Dostępność: sklep internetowy producenta, Triny, apteka DOZ, Ekodrogeria
Ocena: 3,5/5