Piątek, piąteczek piątunio! Dzisiejszy dzień smakuje wyjątkowo słodko, bo piątkowe lenistwo wiele z nas może świętować od rana. A dzień święty należy święcić, najlepiej w łóżku z kocykiem. Pogoda nie zachęca do grillowania, więc wszyscy siedzą przed kompami, statystyki rosną :D. Korzystając z okazji, zaprezentuję dzisiaj garść (właściwie torbę) produktów zużytych w kwietniu.
Było: Tołpa Botanic Biała Wierzba Głęboko oczyszczający szampon - maska do włosów - dzwiwoląg pierwszej klasy. Trudny w obsłudze, ale dobry dla mojej skóry głowy. Recenzja ukaże się niedługo.
Orientana Ajruwedyjski szampon do włosów Imbir i trawa cytrynowa - ten szampon okazał się idealny dla mojej puszącej się szopy, ale skalp nie przyjął go entuzjastycznie. Więcej przeczytacie TU.
Jest: Organique Sensitive Hair Shampoo - ojej, jaki on jest rzadki! Będzie szedł jak woda. Droga woda.
Było: Mixa Płyn micelarny Optymalna Tolerancja - mam mieszane uczucia. Płyn jest przyjemny dla skóry, ale równie łagodnie obchodzi się z makijażem. Recenzja jeszcze w maju.
Jest: Tołpa Botanic Białe kwiaty Delikatny płyn micelarny - delikatny dla skóry i oczu, warty uwagi. Recenzję znajdziecie TU.
Było: Alverde Sensitiv Reinigungsemulsion Hamamelis Kamille - kosmetyki marki Alverde są obiektu wielu westchnień. Ten nie jest wart nawet splunięcia. Niedługo napiszę więcej.
Jest: Avene Cleanance Żel oczyszczający - jakiś czas temu zachwyciła mnie próbka, kupiłam pełnowymiarowe opakowanie, teraz czas na opcję powiększoną. Cenię ten żel za kremową pianę, którą tworzy i dobre oczyszczanie cery.
Było: Evree Magic Rose - cuda słyszałam i czytałam o tym olejku. Cudotwórca z niego żaden, ale to dobry kosmetyk, szczególnie na zimę. Więcej przeczytacie TU.
Jest: Tołpa Botanic Biały Hibiskus Rewitalizujący krem uelastyczniający - do 30+ trochę mi brakuje, ale gdyby człowiek sugerował się cyferkami wypisywanymi przez producentów (np. 92-godzinna skuteczność antyperspirantu), to mógłby się zdziwić. Jak na razie krem sprawuje się całkiem nieźle.
Było i jest: La Roche-Posay Effaclar Duo + - moja cera kochała poprzednią wersję Effaclaru, polubiła i tę. Tylko mój portfel go nie lubi :D.
Było: Sylveco Łagodzący krem pod oczy - ogromne rozczarowanie, to pierwszy produkt Sylveco, który tak mnie zawiódł. Niezależnie od nałożonej ilości efekt był mierny. Dla niewymagającej nastoletniej skóry może być w porządku, ja oczekuję już trochę więcej. Pisałam o nim TU.
Jest: Fitomed Mój krem nr 10 Krem pod oczy - gorąco polecany na KWC, łaziłam za nim kilka dni. Czy było warto? Nie chcę zapeszać, testuję dalej.
Było: Celia Lashes on top - słyszałam trochę dobrego o maskarach Celii, więc ucieszyłam się, gdy pojawiły się jako dodatek do jednego z czasopism. Miłości z tego nie było.
Jest: L'oreal Volume Million Lashes So Couture - nie jestem zwolenniczką wydawania dużych sum na tusz, ale dziewczyny chwalą ten, więc w końcu zagościł i u mnie,
Było: Nuxe Fondant Shower Gel - miałam kiedyś pełnowymiarowe opakowanie. Byłam z niego zadowolona, jedyne, co mi w nim nie odpowiadało to cena. Nie zwykłam wydawać na żel do mycia kwot większych niż 20 zł.
Yves Rocher Les Plaisirs des Nature Organic Vanilla - cudowny, słodki zapach wanilii. Z pewnością zagości w mojej łazience jeszcze wiele razy. Koniecznie muszę kupić resztę kosmetyków z tej linii.
Jest: Yves Rocher Pear Caramel - żel z limitowanej zimowej edycji. Pachnie słodko, lubię takie cukierki pod prysznicem, ale to wersja waniliowa bez reszty podbiła moje serce.
Było: Garnier Mineral InvisiCool - delikatny, świeży i "zimny" zapach, ale chroni krócej niż mój dotychczasowy ulubieniec, czyli Calm.
Jest: Vichy 48hr Anti-perspirant treatment - NIECH MI KTOŚ POWIE, DLACZEGO JA TEGO WCZEŚNIEJ NIE KUPIŁAM?
Było: Zara Textures EDT - wielbicielki Light Blue i I love love będą zadowolone. Lubię takie zapachy latem, w zapasach mam jeszcze jedną butelkę.
Jest: Lanvin Me L'eau EDT - nie ma to jak pomylić się przy zakupie zapachu. Z uwagi na źle postawiony tester, zdziwiłam się, gdy poczułam coś innego, niż w perfumerii. Początkowo byłam do niego nastawiona jak pies do jeża, ale... Może nie jest to miłość mojego życia, ale Lanvin Me L'eau nosi się całkiem przyjemnie i na dłuższą metę nie pachnie jak Cerutti 1881 :).
Było i jest: Fusswohl Intensic Creme - krem za piątkę na prawie piątkę. Nie działa cudów, ale do codziennej pielęgnacji jest naprawdę dobry. Dużo lepszy niż Lirene z większą zawartością mocznika, który miał być taki cudowny.
Było: Sally Hansen Fast Acting Polish Remover with Vitamin E&Chamomile - pamiątka z zeszłorocznych wyprzedaży w Hebe. Za 5 zł żal było nie wziąć. To niezły produkt, chociaż z mocnymi kolorami miał pewne problemy. Myślę, że przyczaję się na inną wersję podczas promocji w Rossmannie; 20 zł za zmywacz to przesada i to nawet nie lekka :).
Jest: Ebelin Nagellackentferner Acetonfrei - tak się złożyło, że o kończącym się zmywaczu przypomniałam sobie w DM :).
Było: Sally Hansen Fast Acting Polish Remover with Vitamin E&Chamomile - pamiątka z zeszłorocznych wyprzedaży w Hebe. Za 5 zł żal było nie wziąć. To niezły produkt, chociaż z mocnymi kolorami miał pewne problemy. Myślę, że przyczaję się na inną wersję podczas promocji w Rossmannie; 20 zł za zmywacz to przesada i to nawet nie lekka :).
Jest: Ebelin Nagellackentferner Acetonfrei - tak się złożyło, że o kończącym się zmywaczu przypomniałam sobie w DM :).
I skończyłam. Bolało? Mam nadzieję, że nie. A wam jak poszło w kwietniu? Używałyście któregoś z tych produktów? Co o nim sądzicie?