Pamiętacie swoje pierwsze "świadome" (podbieranie szminki mamie w wieku 5 lat się nie liczy) kroki w kosmetycznym świecie? Pierwszy tusz, błyszczyk, korektor? Która marka towarzyszyła wam na samym początku? W moim przypadku jedną z takich marek było Essence. Od kolorów atakujących z ich szafy można było dostać zawrotów głowy. Przystępne ceny sprawiły, że zaczęłam sięgać po Essence częściej. Zgubne okazało się dołączenie do wątku na Wizażu. Wzajemne nakręcanie się na limitowane edycje i nowości wprowadzane do asortymentu marki owocowało często szaleńczym spintem do drogerii. Od jakiegoś czasu Essence nie kręci mnie jak kiedyś, ale mam do ich produktów pewien sentyment, dlaczego czasem decyduję się dać im kolejną szansę.
Jakiś czas temu matowe wykończenie w makijażu ust robiło prawdziwą furorę. Pojawiło się sporo produktów w przystępnych cenach, które miały zapewnić taki efekt. Można było szukać takiego wykończenia w kosmetykach w sztyftach (Rimmel Kate, Golden Rose, Flormar, a także w płynnych formułach (Manhattan, NYX, Collection, W7). Ponieważ Essence jest marką, która stara się podążać za trendami i oni zdecydowali się na wprowadzenie szminek w płynie.
Opakowanie tej serii przypomina to, w którym znajdują się popularne błyszczyki Stay with me. Różnice zewnętrzne są kosmetyczne (kolorystyka nakrętki i napisów). Zupełnie inny jest natomiast aplikator - zamiast wyprofilowanej gąbki, mamy taką klasyczną, lekko ściętą z jednej strony.
Konsystencja nie jest typowa. Nie przypomina żadnego ze znanych mi błyszczyków. Spodziewałam się ciężkiej formuły, a tymczasem produkt jest dość lekki, bardziej przypomina mus niż krem. Konsystencja jest naprawdę przyjemna, taka "miła". Nie oznacza to jednak, że nie sprawia problemów. Aplikacja szminki Essence jest dość kłopotliwa. Niepozorny mus potrafi podkreślić każde załamanie i mikroskopijne skórki. Wymaga idealnie gładkich warg. Nie znosi przy tym towarzystwa na ustach, żadne nakładanie na balsam nie wchodzi w rachubę. Fatalnie się rozprowadza, właściwie nie sposób nałożyć go równo - jedna warstwa już stanowi wyzwanie. W dodatku uwielbia migrować, najchętniej na zęby.
Pewien kłopot sprawia mi ocena trwałości tego produktu. Przez pierwsze pół godziny od nałożenia odstawia on takie cyrki, że głowa mała. Po tym czasie trochę blaknie i jakby się wchłania. W takim stanie utrzymuje się przez 1,5 godziny. Potem zaczyna schodzić - robi to bardzo nierównomiernie.
Kwestie techniczne chciałabym zakończyć jakimś miłym akcentem, dlatego wspomnę o zapachu szminki. Jest on naprawdę bardzo przyjemny, kojarzy mi się z lodami.
Może mogłabym wybaczyć temu produktowi te liczne niedociągnięcia, gdyby oczarował mnie kolor. Do dziś się zastanawiam, co mi strzeliło do tego łba i dlaczego wzięłam odcień Velvet Rose, w opakowaniu będący jasnym, ciepłym różem (a może to fuksja :D:D?). O ile w opakowaniu kolor wygląda niewinne (nie przypomina ani aksamitu, ani róży), na ustach objawia swoje prawdziwe oblicze. Jest dość krzykliwy i to w takim tandetnym wydaniu. Taka wersja koralowego nie bardzo pasuje do mojej urody i po prostu źle się w nim czuję. Satynowe wykończenie (pomimo nazwy produkt nie jest matowy) sprawia, że kolor jeszcze bardziej bije po oczach.
Nie zaprzyjaźniłam się z tym kosmetykiem. Poza przyjemną konsystencją i słodkim zapachem, nie potrafię znaleźć w tym produkcie zalet, które zachęciłyby mnie do wypróbowanie innych kolorów z tej serii.
Skład: ISOSTEARYL ISOSTEARATE, TRIDECYL TRIMELLITATE, POLYBUTENE, CYLOPENTASILOXANE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, TALC, CERA ALBA (BEESWAX), DIMETHICONE CROSSPOLYMER, GLYCERYL BEHENATE/EICOSADIOATE, DIMETHICONE/VINYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, DIMETHICONOL, GLYCERYL CAPRYLATE, PROPYLENE CARBONATE, BHT, SODIUM SACCHARIN, RICINUS COMMUNIS (CASTOR) SEED OIL, PARFUM (FRAGRANCE), HEXYL CINNAMAL, MAY CONTAIN: CI 15850 (RED 6 LAKE/RED 7 LAKE), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77742 (MANGANESE VIOLET), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).
Cena: ok. 9 zł/4 ml
Dostępność: Drogerie Natura (druga szafa) - z powodu przeprowadzki do drugiej szafy pod koniec lata był wyprzedawany w Hebe i SP.
Ocena: 1,5/5